Kapsłułki czy szklaneczka?
Kapsłułki czy szklaneczka?
HEJ Mam pytanie czym sie rozni podanie oral np.4 cmc w kapsułce a wsypane do szklanki z woda, ta sama ilosc powiedzmy.? I czy to w jakiej ilosci rozciecze ta sama ilosc w wodzie ma znaczenie?
"uważaj jak tańczysz bo życiowy parkiet bywa śliski"
Kapsłułki czy szklaneczka?
Próbowałem jednej i drugiej metody i znacznie bardziej preferuję szklaneczkę.
Z kapsułek wchodzi wolniej. Czasem naprawdę zaskakująco wolno. Choć teoretycznie one się powinny rozpuszczać szybko, to bywało tak, że czekałem dziwnie długo.
Drugi plus szklaneczki jest taki, że wchłanianie zaczyna się wcześniej niż w żołądku. Gdzieś czytałem, że już na końcowej części języka są receptory "obsługujące" substancje wywołujące euforię.
Ze szklaneczką staraj się o jak najmniejszy kontakt rozbełtanej substancji z zębami i w ogóle jamą ustną. Niektóre substancje mogą uszkadzać te rejony a poza tym są przeważnie cholernie niesmaczne
I lepiej nie rozpuszczaj w czystej wodzie tylko w czymś, co ma jakąś wartość pokarmową. Wtedy układ trawienny zajmie się tym szybciej. Uwaga jednak na soki owocowe, niektóre podobno wzmacniają działanie, do niepożądanego poziomu.
Ja robię tak, że wsypuję do szklanki, co tam mam wsypać. Następnie zalewam taką niewielką ilością, żeby była dosłownie na jeden duży łyk. Ruchami okrężnymi szklanki bełtam, bełtam, aż uznam, że starczy. I zapodaję to jednym dużym łykiem, który staram się celować od razu do gardła (minimalizacja kontaktu z zębami i paszczą).
Potem to wszystko powtarzam jeszcze raz, bo zdarza się, że się co nieco osadzi na szklance.
A na koniec popijam obficie również z tej samej szklanki na wypadek, jakby gdzieś się w niej jakiś 0,001 mg zawieruszył
Obecnie szklaneczka pół na pół ze sniffem, to moja ulubiona metoda.
Z kapsułek wchodzi wolniej. Czasem naprawdę zaskakująco wolno. Choć teoretycznie one się powinny rozpuszczać szybko, to bywało tak, że czekałem dziwnie długo.
Drugi plus szklaneczki jest taki, że wchłanianie zaczyna się wcześniej niż w żołądku. Gdzieś czytałem, że już na końcowej części języka są receptory "obsługujące" substancje wywołujące euforię.
Ze szklaneczką staraj się o jak najmniejszy kontakt rozbełtanej substancji z zębami i w ogóle jamą ustną. Niektóre substancje mogą uszkadzać te rejony a poza tym są przeważnie cholernie niesmaczne
I lepiej nie rozpuszczaj w czystej wodzie tylko w czymś, co ma jakąś wartość pokarmową. Wtedy układ trawienny zajmie się tym szybciej. Uwaga jednak na soki owocowe, niektóre podobno wzmacniają działanie, do niepożądanego poziomu.
Ja robię tak, że wsypuję do szklanki, co tam mam wsypać. Następnie zalewam taką niewielką ilością, żeby była dosłownie na jeden duży łyk. Ruchami okrężnymi szklanki bełtam, bełtam, aż uznam, że starczy. I zapodaję to jednym dużym łykiem, który staram się celować od razu do gardła (minimalizacja kontaktu z zębami i paszczą).
Potem to wszystko powtarzam jeszcze raz, bo zdarza się, że się co nieco osadzi na szklance.
A na koniec popijam obficie również z tej samej szklanki na wypadek, jakby gdzieś się w niej jakiś 0,001 mg zawieruszył
Obecnie szklaneczka pół na pół ze sniffem, to moja ulubiona metoda.
A po nocy przychodzi dzień
A po burzy spokój
A po burzy spokój