Zioło i Alko na przestrzeni lat a funkcjonowanie w społeczeństwie

Free discussions not related directly to the topic of the forum.
Status:
Psylofan
Blister
User avatar
Newbie
Topic author
Posts: 6
Joined: 4 years ago
Reputation: 2

Zioło i Alko na przestrzeni lat a funkcjonowanie w społeczeństwie

Unread post by Psylofan » 4 years ago

Siema Wszystkim. Jestem dość skromny ale założyłem nowy temat, bo jakoś odbiega od wszystkich innych na forum. W tym temacie chciałem poruszyć tylko wątki dotyczące alkoholu i czystej marihuany. Założyłem go bo zastanawia mnie czy są ludzie w tej społeczności, którzy tak jak ja są pomiędzy tymi zbyt "normalnymi" a tymi "ześwirowanymi". Mam tu na myśli przyjmowanie średniej ilości thc oraz alkoholu na przestrzeni około 12 lat czyli jakieś 40% mojego życia. Ile to według mnie "średnia"? :D No tak żeby funkcjonować czyli pić kiedy się da i jarać kiedy się da, ale jeśli jest na drugi dzień do pracy to starać się nic albo mniej ale nie zawsze się da, chociaż zdarza się nic przez kilka dni z rzędu. Praca to zazwyczaj max 3 miesiące z wyjątkami. Piję zazwyczaj piwo ale to około 70% alkoholi które pije ani wina ani nalewek ani spirytusu ani dykty, ani bimbru czy śliwowicy (chociaż bym chciał). Wiadomo koniaki itp też odpadają poza łychą ale to też dość rzadko. Pytanie brzmi jak takie osoby, jeśli są w tej społeczności odnajdują się w życiu społecznym? Ja właśnie nie pisze tego w jakiejś depresji tylko wydaję mi się że ja jeszcze się bardzo dobrze trzymam. Czy ktoś ma jakieś psychozy po ziole, ataki agresji po alko czy jakieś inne skutki uboczne kilkuletniego średniego picia i średniego jarania? Nie wiem jak to opisać bo nie chodzi mi o ludzi uzależnionych tylko o tych którzy mają chociaż pozorną kontrolę nad swoim życiem. A co mam na myśli w określeniu "życie w społeczeństwie"? Czy jeśli macie podobnie to dajecie rade utrzymywać prace? Czy nie popadacie w inne nałogi? Ja akurat jeszcze pale papierosy i zdarza się wspomóc stymulantem ale staram się odrzucić całkowicie stymulanty. Czy nałogi wpływają na kontakty z rodziną, w pracy, w miejscach publicznych w kontaktach z dziewczyną/żoną/chłopakiem/mężem/płci przeciwnej? Czy zamierzacie coś zmienić? Czy akceptujecie to jacy jesteście i nie zamierzacie zmieniać? Jakie wnioski dzięki takiemu życiu wyciągacie? Co z waszym ego? Miałem pytać dalej ale te pytanie o ego już totalnie wyszło poza temat :)

Status:
GrzybeQ
B-K Zwierz
User avatar
chlorczak
Posts: 1558
Joined: 6 years ago
Reputation: 724

Zioło i Alko na przestrzeni lat a funkcjonowanie w społeczeństwie

Unread post by GrzybeQ » 4 years ago

Psylofan, Jesteś jak najbardziej przeciętnym Polakiem :D Ze 40% populacji chleje cały czas albo piwsko albo wódę. Ile nawet zadbanych babeczek widzi się w sklepie jak kupują seteczki i chowają do torebki. Ja z ekipą paliłem non-stop 7 lat, pierwsze 2-3 lata to był codzienny kabaret, niesamowite jaja, wszyscy upalali się na wesoło. Albo się wyskakiwało gdzieś do parku albo autem na miejscówki. To tego codziennie 3-4 piwa. Codzienny rytuał załatwiania palenia. Potem 4-5 rok przychodziła zamuła po paleniu, te same twarze, coraz większe ilości i tak dalej, więc trzeba było sobie zrobić stopkę ale po tym okresie jeszcze tak pociągnęliśmy 1-2 lata. Oczywiście każdy weekend to była impreza, na 52 weekendy 35-40 to weekendy imprezowe gdzieś 0.5-0.7l na głowę to standard. Okresy dropsów, władka czasem kwadratów. Mamy tylko jednego gościa, który od 20 lat pali non stop zioło i jest od tego totalnie uzależniony. Zniszczy sobie życie przez to, bo nie potrafi tego rzucić. Ostatnią stopkę miał 8 lat temu 7 dni :D A tak to dzień w dzień. Niby normalnie funkcjonuję ale marnuję swoje możliwości i praktycznie nic nie robi ze swoim życiem. A tak to każdemu to się po prostu znudziło. Spotykamy się cały czas, mamy ekipę ok 10 osób zżytych se sobą i cały czas jakieś wyjazdy, domówki, jakiś koksik albo kryształ ale już praktycznie nikt nie myśli nigdy o jaraniu zioła. Tylko jak ten uzależniony kumpel jest, to po prostu weźmie się 2-3 buchy od niego na rozluźnienie i to zazwyczaj mnie niż więcej osób. A najlepsze jest to, że pomimo, że zawsze jechaliśmy grubo i dalej się spotykamy to nikt nie chleje sam w domu czy pali oprócz tego jednego ziomka. Wszyscy tak mamy, że alkohol i używki to tylko na stopie towarzyskiej a potem powrót do rzeczywistości.

I teraz tak:
Zioło przede wszystkim to takim znieczulaczem, odbiera motywację. A jak za dużo palisz to włączają ci się myśleniówy od życiu. "A może muszę sobie zrobić przerwę i się ogarnąć?" I te wkrętki własnie stan upalenie strasznie wyolbrzymia. Wystarczy 2-3 tygodnie nie palić i się totalnie resetujesz.

A z alkoholem to przede wszystkim muszą uważać osoby, które mają w rodzinie alkoholików. Bo alkohlizm to jest przede wszystkim choroba i to fizyczna. Tak majstruję w receptorach, że się wpada w zug. A kto nie ma skłonności to może chlać jak lubi. Ja np. wiem, że nawet jakbym chciał to nie dam rady zostać alkoholikiem 8-)

Status:
Psylofan
Blister
User avatar
Newbie
Topic author
Posts: 6
Joined: 4 years ago
Reputation: 2

Zioło i Alko na przestrzeni lat a funkcjonowanie w społeczeństwie

Unread post by Psylofan » 4 years ago

GrzybeQ, spoko się to czytało, początki mieliście bardzo podobne do mnie i mojego towarzystwa, tylko że u nas po kilku latach się zaczeła ekipa rozpadać. Na początku piliśmy, paliliśmy i było często śmiesznie, potem zaczeło przeważać alko no i też było spoko ale zostało nas w sumie trzech. Co do twojego ziomka palacza, to warto mieć kogoś innego w ekipie, tym bardziej że jest dość duża no i jest co zajarać :D To prawda że zioło rozleniwia i popada się w rozkminy w moim wypadku ale traktuje to jako system nagrody, właśnie wtedy kiedy moge byc leniwy. Co do alko to mam w rodzinie przypadek albo i nie jeden, ale chyba to kontroluje pomimo wielu lat spożywania, setek odpałów i tysiące historii ;)