Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
Jan S. rozwinął największy interes dopalaczowy w Europie. Tylko jeden sklep zarobił w ponad rok blisko 17 mln zł. Planował ucieczkę na Dominikanę.
Jan S., zatrzymany przez stołecznych policjantów w piątek pod Warszawą m.in. za zlecenie zabójstwa śledczych oraz ministra sprawiedliwości, stworzył największy na rynku dopalaczy w Polsce i Europie gang, który sprzedawał te środki klientom z całego świata – w tym z USA, Meksyku i Australii. Kulisy działania największej dopalaczowej grupy przestępczej Jana S. poznała „Rzeczpospolita" dzięki aktom oskarżenia przeciwko jego ludziom, jakie w końcu 2019 roku trafiły do sądów – w Warszawie, Katowicach i Tarnobrzegu. Skierowała je warszawska prokuratura, a objęły 72 osoby (9 chce poddać się karze).
SZEF, CZYLI „PREDATOR"
Zebrany przez prokuraturę, policjantów z komendy stołecznej i CBŚP materiał pokazuje, jak doskonale zorganizowany był interes Jana S. i jak wielkie przynosił zyski. Rozpracowanie grupy i udowodnienie, że sklepy łączy osoba Jana S., nie było łatwe. Powiązał je warszawski prokurator i stołeczni policjanci. Jak to wyglądało?
X
Dopalacze były sprowadzane przez legalnych pośredników z Chin do Holandii, a stamtąd w zbiorczych przesyłkach wysyłane do Polski. W Warszawie działały tzw. bazy, czyli centra magazynowania i paczkowania, gdzie porcjowano i pakowano towar do wysyłki (klientom dostarczały je firmy kurierskie). To m.in. w takich centrach, w wynajętych mieszkaniach policjanci CBŚP z kilku miast w kraju w 2018 r. i wiosną 2019 r. przejęli duże przesyłki z Holandii (ok. 90 kg gotowych do wysyłki środków i kolejne przesyłki – ok. 33 kg).
„Ośrodki kurierskie" były rozsiane po kraju i przez Jana S. izolowane, by trudno je było powiązać w jedną grupę przestępczą. Jednak warszawski prokurator ustalił, że jest jeden organizator dopalaczowego biznesu – Jan S., członkom jego grupy znany jako „Predator" lub „Predek". Jego „prawą ręką" i głównym po S. zarządzającym był Michał B. ps. Waldek – to on wydawał polecenia od „Szefa". Do pilnowania biznesu w kraju były wyznaczone konkretne osoby – np. w Katowicach m.in. Kuba S., w Tarnobrzegu zaś Grzegorz Sz. – wskazuje akt oskarżenia.
Do procederu zostali wciągnięci kuzyni Jana S. – dwaj bracia. Jeden, który porcjował i pakował dopalacze w lokalu w Warszawie, zarabiał 700–800 zł dziennie. Drugi kuzyn J. (dostawał 600 zł) miał za zadanie także wybierać z bankomatów gotówkę dla S. (kwoty sięgały od kilkunastu do 45 tys. zł). Dziennie obsługiwano od 130 do 170 zamówień, wysyłając przesyłki do klientów – zeznał jeden z kuzynów S.
KONTA NA UKRAIŃCÓW
Rachunki bankowe obsługujące zamówienia sklepu internetowego, na które klienci przelewali należność za towar, były zakładane na podstawione osoby – w tym na przebywających w Polsce młodych Ukraińców (werbował ich też Ukrainiec, z zawodu rolnik). Początkowo były to konta w krajowych bankach, później, gdy Janowi S. i jego ludziom po piętach deptali śledczy – zakładane w Czechach (m.in. w Ostrawie), by polska prokuratura nie mogła ich zająć.
Pieniądze ze sprzedaży dopalaczy były inwestowane m.in. w luksusowe auta i kryptowaluty. Np. jedna ze spółek Jana S. kupiła bentleya continental wartego 260 tys. euro i lamborghini huracan za 319 tys. euro (jedno zajęli śledczy).
Od 2016 r. grupa Jana S. próbowała uruchomić własne laboratorium chemiczne w Holandii do produkcji dopalaczy – gromadzono sprzęt, odczynniki i chemikalia, nad czym czuwał Michał B., ps. Waldek. Z nim wiąże się pewien incydent: gdy w połowie 2018 r. na autostradzie A2 próbował zatrzymać go policjant, był tak zdesperowany, że chciał go rozjechać. To on wraz z Janem S. nabył udziały w czeskiej spółce, by inwestować i legalizować zyski z dopalaczy.
O skali biznesu „króla dopalaczy" mówią liczby – tylko jeden sklep internetowy do maja 2019 r. miał 16 tys. klientów, a jego przychód wyniósł 17 mln zł w ciągu 14 miesięcy.
ZMARLI PO DOPALACZACH
W sierpniu 2018 r. z inicjatywy ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry zaostrzono prawo wobec handlarzy dopalaczami – wpisano nowe substancje na listę zakazanych. To jednak nie powstrzymało Jana S. i jego ludzi – sklep dopalaczowy nie przestał działać nawet wtedy, gdy S. uciekł do Holandii i w listopadzie 2018 r. trafił do aresztu ekstradycyjnego w Amsterdamie (po kilku dniach wyszedł i zniknął).
Sprzedający nie informowali klientów, że skutki zażycia dopalaczy mogą być groźne dla życia i zdrowia. Co więcej, we wrześniu 2017 r. gang Jana S. zaczął sprzedawać środki o nazwie BUC-3 i BUC-8 zawierające m.in. fentanyl – po nich zmarło pięć osób.
We wrześniu 2017 r. śmiertelnie zatruł się 16-letni Filip z Warszawy – znaleziono u niego m.in. opakowanie po dopalaczach i rachunki zakupów (pieniądze wpłynęły na konta Ukraińców – figurantów). W listopadzie 2017 r. zmarł Damian w Biłgoraju i Artur w Radomiu, a dwie inne osoby (ze Świdnika i Strzelec Opolskich) groźnie się zatruły. W lutym 2018 r. w Rugby w Wielkiej Brytanii zmarli Mateusz i Krystian. Prokurator i policjanci znaleźli dowody, że wszyscy kupili dopalacze w sklepie internetowym Jana S.
Co ciekawe, księgowość tego sklepu była prowadzona wzorcowo. Także stąd wiadomo, że w ofercie było blisko 200 środków, że z Holandii w kilka miesięcy sprowadzono 800 kg dopalaczy, i że w maju 2017 r. Jan S. składał zapotrzebowanie z Chin na aż 100 kg prekursorów miesięcznie.
ZLECENIE ZABÓJSTWA
Jan S. to syn adwokata, wpadł, gdy przyjechał do rodziny w Milanówku.
Po zaostrzeniu prawa S. postanowił – jak ustalili śledczy – zemścić się na ministrze za to, że „zepsuł mu interes", i na śledczych – miał wydać zlecenie ich zabójstwa. W środę w dolnośląskim wydziale Prokuratury Krajowej Jan S. usłyszał 12 zarzutów. W tym – właśnie podżegania do zabójstwa ministra Ziobry (dawał 100 tys. zł za jego zgładzenie), a także do podżegania do zabójstwa warszawskiego prokuratora i policjantów z Wydziału do Walki z Przestępczością Narkotykową Komendy Stołecznej Policji, którzy rozpracowywali jego gang.
Planował zabicie prokuratora przy użyciu broni palnej, substancji powodującej zawał serca i zapaść krążeniową albo zakażenie wirusem HIV. Nakłaniał ponadto do tworzenia fikcyjnych zdjęć i filmów, które miały służyć zdyskredytowaniu prokuratora.
Grozi mu 25 lat więzienia.
Źródło: rp.pl
Jan S., zatrzymany przez stołecznych policjantów w piątek pod Warszawą m.in. za zlecenie zabójstwa śledczych oraz ministra sprawiedliwości, stworzył największy na rynku dopalaczy w Polsce i Europie gang, który sprzedawał te środki klientom z całego świata – w tym z USA, Meksyku i Australii. Kulisy działania największej dopalaczowej grupy przestępczej Jana S. poznała „Rzeczpospolita" dzięki aktom oskarżenia przeciwko jego ludziom, jakie w końcu 2019 roku trafiły do sądów – w Warszawie, Katowicach i Tarnobrzegu. Skierowała je warszawska prokuratura, a objęły 72 osoby (9 chce poddać się karze).
SZEF, CZYLI „PREDATOR"
Zebrany przez prokuraturę, policjantów z komendy stołecznej i CBŚP materiał pokazuje, jak doskonale zorganizowany był interes Jana S. i jak wielkie przynosił zyski. Rozpracowanie grupy i udowodnienie, że sklepy łączy osoba Jana S., nie było łatwe. Powiązał je warszawski prokurator i stołeczni policjanci. Jak to wyglądało?
X
Dopalacze były sprowadzane przez legalnych pośredników z Chin do Holandii, a stamtąd w zbiorczych przesyłkach wysyłane do Polski. W Warszawie działały tzw. bazy, czyli centra magazynowania i paczkowania, gdzie porcjowano i pakowano towar do wysyłki (klientom dostarczały je firmy kurierskie). To m.in. w takich centrach, w wynajętych mieszkaniach policjanci CBŚP z kilku miast w kraju w 2018 r. i wiosną 2019 r. przejęli duże przesyłki z Holandii (ok. 90 kg gotowych do wysyłki środków i kolejne przesyłki – ok. 33 kg).
„Ośrodki kurierskie" były rozsiane po kraju i przez Jana S. izolowane, by trudno je było powiązać w jedną grupę przestępczą. Jednak warszawski prokurator ustalił, że jest jeden organizator dopalaczowego biznesu – Jan S., członkom jego grupy znany jako „Predator" lub „Predek". Jego „prawą ręką" i głównym po S. zarządzającym był Michał B. ps. Waldek – to on wydawał polecenia od „Szefa". Do pilnowania biznesu w kraju były wyznaczone konkretne osoby – np. w Katowicach m.in. Kuba S., w Tarnobrzegu zaś Grzegorz Sz. – wskazuje akt oskarżenia.
Do procederu zostali wciągnięci kuzyni Jana S. – dwaj bracia. Jeden, który porcjował i pakował dopalacze w lokalu w Warszawie, zarabiał 700–800 zł dziennie. Drugi kuzyn J. (dostawał 600 zł) miał za zadanie także wybierać z bankomatów gotówkę dla S. (kwoty sięgały od kilkunastu do 45 tys. zł). Dziennie obsługiwano od 130 do 170 zamówień, wysyłając przesyłki do klientów – zeznał jeden z kuzynów S.
KONTA NA UKRAIŃCÓW
Rachunki bankowe obsługujące zamówienia sklepu internetowego, na które klienci przelewali należność za towar, były zakładane na podstawione osoby – w tym na przebywających w Polsce młodych Ukraińców (werbował ich też Ukrainiec, z zawodu rolnik). Początkowo były to konta w krajowych bankach, później, gdy Janowi S. i jego ludziom po piętach deptali śledczy – zakładane w Czechach (m.in. w Ostrawie), by polska prokuratura nie mogła ich zająć.
Pieniądze ze sprzedaży dopalaczy były inwestowane m.in. w luksusowe auta i kryptowaluty. Np. jedna ze spółek Jana S. kupiła bentleya continental wartego 260 tys. euro i lamborghini huracan za 319 tys. euro (jedno zajęli śledczy).
Od 2016 r. grupa Jana S. próbowała uruchomić własne laboratorium chemiczne w Holandii do produkcji dopalaczy – gromadzono sprzęt, odczynniki i chemikalia, nad czym czuwał Michał B., ps. Waldek. Z nim wiąże się pewien incydent: gdy w połowie 2018 r. na autostradzie A2 próbował zatrzymać go policjant, był tak zdesperowany, że chciał go rozjechać. To on wraz z Janem S. nabył udziały w czeskiej spółce, by inwestować i legalizować zyski z dopalaczy.
O skali biznesu „króla dopalaczy" mówią liczby – tylko jeden sklep internetowy do maja 2019 r. miał 16 tys. klientów, a jego przychód wyniósł 17 mln zł w ciągu 14 miesięcy.
ZMARLI PO DOPALACZACH
W sierpniu 2018 r. z inicjatywy ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry zaostrzono prawo wobec handlarzy dopalaczami – wpisano nowe substancje na listę zakazanych. To jednak nie powstrzymało Jana S. i jego ludzi – sklep dopalaczowy nie przestał działać nawet wtedy, gdy S. uciekł do Holandii i w listopadzie 2018 r. trafił do aresztu ekstradycyjnego w Amsterdamie (po kilku dniach wyszedł i zniknął).
Sprzedający nie informowali klientów, że skutki zażycia dopalaczy mogą być groźne dla życia i zdrowia. Co więcej, we wrześniu 2017 r. gang Jana S. zaczął sprzedawać środki o nazwie BUC-3 i BUC-8 zawierające m.in. fentanyl – po nich zmarło pięć osób.
We wrześniu 2017 r. śmiertelnie zatruł się 16-letni Filip z Warszawy – znaleziono u niego m.in. opakowanie po dopalaczach i rachunki zakupów (pieniądze wpłynęły na konta Ukraińców – figurantów). W listopadzie 2017 r. zmarł Damian w Biłgoraju i Artur w Radomiu, a dwie inne osoby (ze Świdnika i Strzelec Opolskich) groźnie się zatruły. W lutym 2018 r. w Rugby w Wielkiej Brytanii zmarli Mateusz i Krystian. Prokurator i policjanci znaleźli dowody, że wszyscy kupili dopalacze w sklepie internetowym Jana S.
Co ciekawe, księgowość tego sklepu była prowadzona wzorcowo. Także stąd wiadomo, że w ofercie było blisko 200 środków, że z Holandii w kilka miesięcy sprowadzono 800 kg dopalaczy, i że w maju 2017 r. Jan S. składał zapotrzebowanie z Chin na aż 100 kg prekursorów miesięcznie.
ZLECENIE ZABÓJSTWA
Jan S. to syn adwokata, wpadł, gdy przyjechał do rodziny w Milanówku.
Po zaostrzeniu prawa S. postanowił – jak ustalili śledczy – zemścić się na ministrze za to, że „zepsuł mu interes", i na śledczych – miał wydać zlecenie ich zabójstwa. W środę w dolnośląskim wydziale Prokuratury Krajowej Jan S. usłyszał 12 zarzutów. W tym – właśnie podżegania do zabójstwa ministra Ziobry (dawał 100 tys. zł za jego zgładzenie), a także do podżegania do zabójstwa warszawskiego prokuratora i policjantów z Wydziału do Walki z Przestępczością Narkotykową Komendy Stołecznej Policji, którzy rozpracowywali jego gang.
Planował zabicie prokuratora przy użyciu broni palnej, substancji powodującej zawał serca i zapaść krążeniową albo zakażenie wirusem HIV. Nakłaniał ponadto do tworzenia fikcyjnych zdjęć i filmów, które miały służyć zdyskredytowaniu prokuratora.
Grozi mu 25 lat więzienia.
Źródło: rp.pl
GOM
SROM
GO TO HOME
SROM
GO TO HOME
Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
Ciekawe czy to tez edytuja bo nie wiadomo czy to pred. Ludzie od poczatku to wiadomo...sam sie przekonalem o tym na wlasnej skorze niestety
Wiadomość moderatora
Zamiast najgłośniej szczekać, że edytują, zastanów się po co edytują.
Wcześniej, każdy post powiązujący sklep z tą sprawą mógł być tylko kolejnym dowodem w sprawie...
Chyba nie przestrzegamy środków bezpieczeństwa dla własnego widzimisię ani po to aby ograniczać Waszą wolność słowa...
Wcześniej, każdy post powiązujący sklep z tą sprawą mógł być tylko kolejnym dowodem w sprawie...
Chyba nie przestrzegamy środków bezpieczeństwa dla własnego widzimisię ani po to aby ograniczać Waszą wolność słowa...
Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
Mordo jak na własnej skórze? To ze paka nie doszła to nie jest tego oznaką. No ale bylo wiadome od samego poczatku
Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
Na co im był ten zjebanany BUC
Szkoda króla.
Szkoda króla.
koczujący w zbożu
Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
Ludzie po co ten ferment to nie Predek tylko VIP stary starego vipa powineli a też działał z predem.
Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
Po pierwsze, jakiekolwiek gdybanie kto kim jest - kto wpadł czy to ten czy tamten - aktualnie jest bezsensu i bezcelowe.
Ktokolwiek wpadł - nie wyglądał na smutnego na zdjęciu .
W porównaniu do forum paris hilton - jak widać - nie ma u nas zmian, sklepy się nie usuwają - a działają i wysyłają.
Ktokolwiek wpadł - nie wyglądał na smutnego na zdjęciu .
W porównaniu do forum paris hilton - jak widać - nie ma u nas zmian, sklepy się nie usuwają - a działają i wysyłają.
Wszystkie testy substancji prowadzone są poza granicami RP! Moje posty to fikcja, sny i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Uważaj zanim przyjmiesz coś nielegalnego! Zastanów się 3 razy! Narkotyki i RC to zło!
Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
josiek, bez kitu chłopak licho nie śpi a za 25 lat będzie miał wszystko na stare lata.
Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
TenTamten, to że grozi jemu 25 lat wcale nie oznacza że tyle dostanie,podzeganie czy tez planowanie to nie to samo co dokonanie czynu za ktory grozi paragraf 148.Podczas pobytu po jakims tam czasie odbycia kary można ubiegac sie o wokandy na których komisja rozpatruje skrócenie wyroku.
Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
Szanuję tego gościa nie każdy za życia dorobi się lambo czy jakiegoś maserati xd a pracodawca który zatrudnia ponad 100 osób i płaci dniówki rzędu 600-800cebulanów to z odpaloną świecą w dupie szukać by nawet niewidomi chcieli
Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
Swojego czasu gdy byłem zżyty z różowym, tamtejszy (wtedy) ulubiony vendor oferował 7k za pakowanie. Ekipę zwinęli 7 m-cy po propozycji więc dużo bym się nie dorobił a jeszcze kilka lat siedział
GOM
SROM
GO TO HOME
SROM
GO TO HOME
Jak działała grupa przestępcza "króla dopalaczy"?
To znaczy główne pytanie po przeczytaniu tego artykułu to.. ilewnim jest faktów a ile domysłów psów i samych gryzipiorkow?
Ja mając dawno temu wizytę smutnych panów dostałem opcje - albo wsypie 3 osoby które oni mi wskażą albo pójdę siedziec xD. Znaleźli w chuj supli i nootropow i stwierdzili, że mi pokażą.
A może i tu zgarnęli parę osób i panowie dostali do wyboru albo wsypia konkretnych ludzi albo do pudła.
Chuj wie.
Do tego nie oszukujmy się policja i prokurator mysla na opak.
Dla nich czarne jest żółte a białe jest zielone.
Prawda jest taka, że od lat pojedyncze wyroki w sprawie dopalaczy są wysokie. Nawet w wypadku dużych grup w mediach jest cisza.
Główni bohaterowie może dostaną po kilka lat i wyjdą za 2-3. Reszta dostaje śmieszne wyroki typu zawiasy rok na trzy albo rok więzienia.
Tak jak tu:
https://tvn24.pl/lodz/lodz-wyrok-w-sprawie-sklepu-z-dopalaczami-przy-prochnika-ra996869-2981850
Wielkie halo mordercy, zorganizowana grupa bla bla a chłopaki dostali lekkie wyroki.
Nawet po ostatniej ustawie póki coś nie jest wpisane na listę substancji psychotropowych i odurzających nie będzie aż tak ganianie jak substancje które są tam wpisane.
Koniec końców okaże soe, że z tych kilkudziesięciu zarzutów zostaną dwa-trzy i tyle.
Za dużo mediów czytacie i za bardzo im wierzycie. Jak te babcie co się nasłuchała o dopalaczach/złym PiSie/złym pro/ ociepleniu czy co oni tam wynajdą i jest lament.
Olaboga olaboga...
No i właśnie tak się kończy za dużo czytania/sluchania bzdur...
Ja mając dawno temu wizytę smutnych panów dostałem opcje - albo wsypie 3 osoby które oni mi wskażą albo pójdę siedziec xD. Znaleźli w chuj supli i nootropow i stwierdzili, że mi pokażą.
A może i tu zgarnęli parę osób i panowie dostali do wyboru albo wsypia konkretnych ludzi albo do pudła.
Chuj wie.
Do tego nie oszukujmy się policja i prokurator mysla na opak.
Dla nich czarne jest żółte a białe jest zielone.
Prawda jest taka, że od lat pojedyncze wyroki w sprawie dopalaczy są wysokie. Nawet w wypadku dużych grup w mediach jest cisza.
Główni bohaterowie może dostaną po kilka lat i wyjdą za 2-3. Reszta dostaje śmieszne wyroki typu zawiasy rok na trzy albo rok więzienia.
Tak jak tu:
https://tvn24.pl/lodz/lodz-wyrok-w-sprawie-sklepu-z-dopalaczami-przy-prochnika-ra996869-2981850
Wielkie halo mordercy, zorganizowana grupa bla bla a chłopaki dostali lekkie wyroki.
Nawet po ostatniej ustawie póki coś nie jest wpisane na listę substancji psychotropowych i odurzających nie będzie aż tak ganianie jak substancje które są tam wpisane.
Koniec końców okaże soe, że z tych kilkudziesięciu zarzutów zostaną dwa-trzy i tyle.
Za dużo mediów czytacie i za bardzo im wierzycie. Jak te babcie co się nasłuchała o dopalaczach/złym PiSie/złym pro/ ociepleniu czy co oni tam wynajdą i jest lament.
Olaboga olaboga...
Ciekawe kiedy któregoś z pakowaczy zamknęli xD
No i właśnie tak się kończy za dużo czytania/sluchania bzdur...