Dziś już po nocce w robocie wstałem sobie wyspany i zadowolony że jeszcze micro dnia zostało bo byla 15:50.
Zjadłe pól clonazolamu aby odrazu poczuć luz i lekkość. Pół godziny póżniej dorzuciłem drugie pół. Serfuje po necie i wchodza na poczte. Pacze a tam jakos kod od Sanda z wczoraj. Mysle sobie co on sie pierdo**ł i pomylił czy moze wreszcie wyslal sample o ktore prosze do kazdego zamowienia i nigdy nie dostaje.
Ubieram sie do wyjacie lece do paczkomatu. Otwieram pake s aucie a tam fake hash(czarna spora gruda). Se myśle "o cios cool". Fifek mam na chacjencie ze trzy nieużywane to wiedzialem że na pewno zaraz zajaram.
Wracam zu hausen biore sprzęt wychodze na dwór z nabitą armatą i łapie bucha. Myśle no nic sie dzieje za specjalnie. Dowalam drugiego i zaraz potem trzeciego.
Nagle yebniecie w Czaszkosłowacje potężne. Oczy przymglone, łeb popsuty czuje wybuch w środku i wie że wrócenie z podwórka do domu to będzie wyzwanie.
Jeszcze ja byłem po benzo, czułem sie jak rozyeba*y Terminator. Oszołomiony musiałem opierać sie i łapać ścian barierek aby nie pierdolnąć na ziemie

to był ewidentny system error w bani. Dotałem do wyra polożyłem się i w banie nagle wczytała mi się faza że są też ze mną jacyś koledzy. Leżałem na plecach nie mogąc za bardzo się ruszyć z wyrka poza kreceniem łba na lewo i prawo i coś do nich gadałem. Już nie pamiętam dokładnie co. Dopiero po okolo gdzinie doszedłem do siebie że jestem sam i moge wrócić do n ok rmalnego ogladania tv

mam nadzieje że matka mojej dziewczyny nie slyszała co pierdole do tych wyimaginowanych kolegów z pokoju. Szczęście że mnie też nikt nie zobaczy jak kalecznie poskładany wracałem do domu

pospałem troche i gastro spore po tym mam.
Mój Lot był ok bo bez przypału ale już wiem że 1 mach w zupełności mi będzie wystarczał bo tak jak teraz te 3 na szybko to pobiły/zabiły.
Polecam temat i czekam na wrażenia innych.
Dzięki Sand za możliwość testowania