Oto mój zapomniany już towarzysz około pięcio letniej podróży konesera kadzidełek
Nie wiedziałem wtedy o czymś takim jak próba uczuleniowa i co by nie wpadło w ręce to od razu z grubej rury, nawet niesławne mocarze, hardcore'y by waikikki ben, najlepsze w moim życiu serie bonzai, maczany ze smile sh*p*, inne chujnie od kolka, shaman pipe'y czy trolle a nawet dziwadła od am-hi-co z dodatkiem tryptamin po których pękała tylko głowa i był bad trip.
Akrylowe Ice Bongo, do którego czasem wrzucałem kostki lodu by ochłodzić dym :
- bongo.jpg (417.95 KiB)
Co do sniffa to żadna filozofia. Stara, styrana już przez kryształy klefa książka, do tego przeterminowany dowód osobisty, kawałek uciętej słomki i tyle.
Do oralnego podania posiadam kapsułki o romiarze 3 i pojemności 310 mg co pozwala orientacyjnie odmierzyć dawkę bez konieczności inwestowania w wagę pomimo, że droga wcale nie jest.
Od iv czy vapo stronię i właściwie nie mam z tym żadnego doświadczenia.