ja powoli przestaję lubić hexa.
początkowo z nim przesadziłam, zachłysnęłam się dobrym efektem, to było też pierwsze wciąganie po kilkuletniej przerwie...
jak widziałam same plusy tak teraz zaczynam widzieć same minusy.
ból głowy na koniec dnia jest nie do zniesienia, mogę jedynie leżeć. zimno, bóle mięśni, w środku dalej nosi, a ciało po prostu nie jest w stanie się dalej ruszać. gonitwy myśli i to takie bezsensowne są na koniec, robić coś, cokolwiek, jakieś głupie domowe czynności mimo, że dom jest cały ogarnięty - przetrzeć mokry blat 5 razy, obciąć uschnięte gałązki kwiatów, poukładać rzeczy na półkach mimo że nie ma takiej potrzeby. ogromne problemy z zaśnięciem jeśli dorzucam... ogolnie zejscie jest za mocno odczuwalne jak dla mnie.
zgrzyt miedzy umyslem, a cialem. po olbrzymim przyplywie sil i checi do dzialania nagle nastepuje odciecie i układ dnia naprawde nie jest fajny.
jesli rano po sniadaniu bedzie sniff to po poludniu musze lezec. jesli nie dorzuce to zasne.
ba, były nawet próby oralu ale działanie jest przyćmione i to nie do końca to co bym chciała - zasnąć za to mogę bez problemu - w zamian boli mnie serce, czego nigdy przy sniffie nie było. i boli ono do wieczora...
dziwne to wszystko
jest wydajny w cholere nawet jego 'smako-zapach' mnie pociaga w pewien sposob ale zjazd jest bardzo nieprzyjemny.
porównania do kokainy nie rozumiem. owszem zyskuje sile, owszem gadam wiecej... ale to nie jest to.
moze jestem w mniejszosci ale hex mnie strasznie meczy.
moj organizm go nie lubi. nie lubi go glowa i zatoki. mam ciagoty bo lubie stymulacje ale myslac trzeźwo i rozsadnie to nigdy do niego juz nie wroce.