Latest post of the previous page:
OomAmee, ja zacząłem delikatnie w 2012. Najpierw raz na pol roku, potem coraz częściej. A ze miałem dostęp z pierwszej ręki ale musiałem pojechać na drugą stronę miasta to kupowałem takie ilości aby nie zabrakło i aby nie trzeba było jeździć zbyt często. I tym sposobem miałem zawsze dużo.Pamietam sytuacje gdzie chcąc zaimponować pewnej dziewczynie „w temacie” i wyjść na „kozaka” powiedziałem, że lecę co tydzień....
Wtedy leciałem średnio co miesiąc.
Ale nim się obejrzałem leciałem non stop
To co kiedyś wydawało mi się poziomem hard czyli co tydzień nagle u mnie stało się poziomem easy.
Przez dwa lata leciałem w taki sposób.
Noc mef
Rano do roboty to stymulant - taki fajny miałem co był meeeega wydajny i naprawdę działał.
W pracy na stymulancie, po pracy już obiad normalnie w domu, potem kolacja i sen.
Kolejny dzień w pracy na czysto a wieczorem znowu mef i zbiornik i męczenie miękkiego kutasa całą noc przy zbiorniku.
Tak poleciałem dwa lata. W tym czasie mój dostawca zakończył karierę ale udało mi się zamówić od kogoś też z pierwszej ręki ale to ostre chłopaki były i tam nikt w małe ilości się nie bawił i trzeba było wziąć 100g.
Jakoś mnie to nie przestraszyło
Tylko wtedy nie wiedziałem jeszcze ze tak szybko sobie z tym poradzę.
Skurwysyn był taki mocny, najmocniejszy jaki kiedykolwiek miałem. To było gdzieś 4 lata temu.
100 opierdolilem w 3 miesiące- sam.
Raz tylko kumpel przyszedł dopomóc w degustacji.
Towar był ma serio meeeeega mocny.
A ja złapałem się na tym, ze w jedną noc wjebalem 7,5g
Na raz brałem po 0,8g
Raz trochę przesadziłem i mnie zblokowało w fotelu. Nie mogłem ruszyć ani ręką ani nogą. Ślina z pyska się tylko lała a ja nie mogłem się ruszyć. I tak z 20-30 minut. Ale w niczym mi to nie przeszkadzało. Było tak pięknie i wspaniałe, że nie przejmowałem się tym.
To raz tak tylko było. Potem już sos nie zdarzyło.
Niestety od 3 lat nie mogę zaznać prawdziwego wystrzału euforii. Nie ma tego jebniecia jakie znałem kiedyś. Tej euforii jest teraz 5 minut a potem robi się kilkanaście godzin rozpierdolu.
Zrywam się z domu nad ranem tak aby rodzina noe widziała mnie tak wystrzelonego i latam kurwa po łąkach i mecze miękkiego kutasa.
Generalnie od 3 lat próbuje zaznać tego co kiedyś ale mi się nie udaje.
Nie ma euforii za to jest rozpierdol we łbie.
Aby zejść z fazy tego rozpierdolu to już zawsze kupuje 2g fety.
Ona też już na mnie nie działa.
Koks za drogi i wgl na mnie nie działa. Efekt wydanych 300zl jest identyczny jak 20 na fetę.
No i taki kurwa niedojebany od kilku lat walczę z myślami aby z tym wszystkim skończyć bo nie mam tego co bym chciał a ryzykuje sporo.
Ostatnio wjebalem 8 tabsow sildelafilu, czyli 200mg.
To trochę ryzykowne.
Chce z tym skończyć.
Albo robić to ale z kimś aby było coś. A nie tylko kurde ćpam aby zwalić konia.