Unread post
by p4tt4y4 » 4 years ago
Nie wiem, czy mi ktoś uwierzy, ale moje ciągi na 3-mmc potrafiły ostatnio trwać kilka dni odddzielone 1-2 dniami przerwy i tak non-stop 4-5 miesięce (wcześniej krótsze ciągi albo sporadyczniej). Albo inaczej: przez ostatnie 4 miesiące łacznie czystych dni może było z 30. Co średnio oznacza 3-4 dni brania - dzień przerwy, a w praktyce na początku więcej przerw, by pod koniec wchodzić na ciągi 10-12 dni.
Zdarzało się brać od południa do nocy, albo popołudnia do prawie rana.
Gdy niskie dawki przestawały działać, okazywało sie że poprawka x2 po 20-40 minutach już zaczynała działać.
Na początku wystarczały 70-100mg, by pod koniec na dzień dobry 300-500 (to czułem od razu) poprawione 200-300g godzine później i tak 3-5 razy (większe dawki powodowały utrzymywanie się działania do dwóch godzin+). Teraz dziennie wychodziło 1000-1800mg na dzień.
I nie chwale się tym (raczej mnie to przeraża), po prostu nie było kontroli, z kilku powodów:
- spektrum działania różnił się lekko, ale zawsze przynosił dobry humor, kreatywność oraz libido (najprzyjemniejsze i jednocześnie najbardziej męczące bo prowadziło do ryzykownych zachowań)
- nie pojawiały się negatywne reakcje. Nawet nieprzespana noc kończyła się przyjemnym "after glow". Praktycznie raz na 10-20 razy uczucie strucia, wjazd na serce tylko wtedy gdy wpadłem na mega porytą ale podniecającą mysł - samo z siebie pojawiało się rzadko.
- wciąż działało - choć bywały momenty, że mile uczucie znikało po 10-20 minutach, to znajdowałem sposób: czy to dorzutka po kilkunastu minutach, czy większe dawki, czy piwko przed-po (a przy ciągach 2-4 dni przerwy też już pomagały, choć raz mialem wrażenie że przerwa wręcz podniosła tolerancje - piszę o tym bo było to dziwne, choć wiem, że zmniejsza to moją wiarygodność).
- po kilkudniowym ciągu, kilka dni przerwy nie ujawniała żadnych negatywnych następstw w dni następne (odstawieniowe). Długofalowo widze negatywy, ale nic co się odczuwa i myśli "nigdy więcej"
Uwierzcie mi, dobra używka powinna nas karać, bo inaczej człowiek zaczyna to traktować jako coś lekkiego, i wie, że nie powininen, ale nie czuje (podświadomie przestaje wierzyć), że igra z czymś niebezpiecznym.
Mam mocny organizm o który poza tym staram sie dbać, a z 3-mmc poznałem się dopiero ponad rok temu.
Dziwi mnie jednak, dlaczego to wciąż na mnie działa pomimo ciągów.
Mimo wszystko wybieram się na badania, bo pomimo, że nie mam bezpośrednio objawów (noo, spanie po 2-3 godziny kilka dni z rzędu, bądź jedzenie czasami ponizej 1000kcal/dzień na pewno daje po dupie) podejrzewam, że wyniki będą na czerwono.
Stad przesłanie: jak substancja kiepsko działa, albo organizm mówi "NIE", to się cieszcie z tego, bo może się okazać, że to najlepszy ratunek. Inaczej człowiek, który pamięta lata `80-90 może wpaść w takie gówno, mimo, że próbował róznych rzeczy, ale nigdy nie nałogowo.
Nie szukajcie substancji, która wam "siądzie", bo dopiero wtedy chujowo się robi.
Licze, że złe wyniki badań będą motywacją na wypierdolenie tego do kosza, inaczej (niezauważalnie) zrobiło się ciężko, żeby to po prostu odstawić.
Chętnie posłucham pomysłów jak to może działać na mnie skoro powinno dawno wypłukać mi serotonine.
No i jakie badania dorzucić - wiadomo co najszybciej może siąść po mmc?