Chciałbym kultywować słynny, tak mi się wydaje, temat o pierwszym razie z kodeiną.
Wczoraj (ponieważ jest 2 w nocy) postanowiłem spróbować pierwszy raz pewnego związku chemicznego.
Dawno temu czytałem różne historie w tym temacie takie jak, przeżycia po kodeinie, lub pierwszy raz po tym związku chemicznym. Długo się najwyraźniej decydowałem, kiedy po dobrych kilku latach postanowiłem wcielić w życie plan, który jak zawsze równa się ze sprawdzeniem nieznanego. Ten dzień był idealny, ponieważ nie wiedziałem do końca jakich efektów mogę się spodziewać w kolejnych odstępach czasowych, a w tym dniu warunki były sprzyjające. Takie jak, brak pracy przez kolejne dwa dni oraz wyjątkowo wczesna pobudka jak na dzień wolny. O godzinie 9.oo byłem już przebudzony i wypoczęty.
Koło godziny 12.oo postanowiłem wyruszyć na zakupy, w tym celu wziąłem banknot 100-u złotowy.
12.3o - "Poproszę rutinoscorbin i antidol" wypowiadam na jednym tchu, mówię to pierwszy raz a jednak czułem wstyd, wiedziałem że mimo iż jest to zwyczajny lek, to farmaceutka "wie" i tak sobie wziąłem rutinoscorbin żeby chociaż w malutkim procencie wzbudzić w niej niepewność, ale z drugiej strony, co mnie obchodzi jej zdanie, ciężko stwierdzić, psychika ludzka.
Po drodze do następnej apteki kupuje piwo a potem kebsa w kubełku.
13.oo - "Poproszę antidol. (podejrzliwy wzrok) coś jeszcze? a tak, poproszę jakieś krople do oczu.
14.oo - Wracam do domu i szykuje co trzeba. Poświęcam 15 tabletek, odpowiednio przygotowuje i zastanawiam się czy to za dużo czy za mało.
Czy będę wyciskał filtr czy nie?.. Stwierdzam że jest dobrze. Odprawiam ceremonie

15.oo - Jestem po dwóch piwach przez ostatnie 3 godziny. Idę do lodówki i wyciągam specyfik, następnie go konsumując, uprzednio usuwając część niejadalną

15.3o - Pojawiają się delikatne przyjemne odczucia, stres nie daje się we znaki, a ciało wydaje się bardziej odprężone.
16.oo - Stwierdzam, że nie odczuwam większych efektów, decyduję się na wyjście na zewnątrz.
17.oo - Stan samopoczucia wrócił prawie do normalności. Spotkanie ze znajomymi utwierdziło mnie w przekonaniu że to już koniec, że wszystko na marne, że tym razem porażka, nie klepło

Nie zrażam się, może to przez to że pierwszy raz.
Jednak miało to swoje konsekwencje

Tego dnia dołożyłem jeszcze inne składniki chemiczne i na szczęscie dzień nie był zmarnowany.
Wychodzę z założenia że jeśli już jakiś dzień poświęcam na marnowanie zdrowia to chociaż z sensem, tak jest prościej

Czy was też kiedyś coś wbrew pozorom nie klepło?