W przeciągu kilku ostatnich dni, kiedy raz piłem mocno bimberek w asyście 12 mg klonazepamu (słaby okres w moim życiu) pewnego dnia obudziłem się niby normalnie w swoim łóżku ale po chwili zorientowałem się, że mam na głowie ogromne nauszne słuchawki
Najpierw pomyślałem, że coś mi odjebało i sobie słuchałem muzy leżąc ale telefon był w innym pokoju razem z komputerem do którego są zazwyczaj podłączone bo karta dźwiękowa daje im dużego kopa i przetwarza cyfrowo dźwięk poprawiając jakość. Przypał to nie był bo chociaż humor mi się poprawił z rana ale zastanawia mnie co bardziej wyłącza logiczne myślenie i wywołuje takie dziwne akcje klon czy etanol.
Odpowiem żeby nie zaśmiecać tematu ponownie na tytułowe pytanie: pijąc alkohol nie zawsze dołuję, lubię także posłuchać dobrej muzyki.
Ogólnie muzykalny chłopak ze mnie bo przez 4 lata chodziłem do szkoły muzycznej a przez około 10 grałem regularnie codziennie ćwicząc gamy na pianinie. Wygrałem jeden konkurs w 2005 roku po zagraniu Preludium E-moll Chopina na fortepianie poza tym cała masa większych czy mniejszych występów. Myślę, że nie wytrzymałem tej presji bo na kolejnych dużych koncertach tak mi się trzęsły ręce, że popełniałem błędy a do tego w tle ciągnęła się bardzo zła sytuacja w domu i w końcu zapomniałem całkowicie o klawiszach bo pojawiał się lęk. Nie trudno wtedy wpaść w używki.