Porylo mi to banie ostro! haha.
Drugi kontakt z dyso, raz probowalem 2-fdck i bylo to juz jakis czas temu, wiec tolerka zerowa, badz minimalna.
Zaladowalem do komnaty ~10mg, tutaj uwaga - mimo ze waga jest i badane po kalibracji, wraz z ciezarkiem, pare razy - to itak nie jestem juz pewien ile to bylo, mysle ze w granicach 10-15mg.
Masakra, pierwszy raz czuje tak wielki szacunek do jakiejs substancji!
Na poczatku jak sie wkrecalo to juz czulem ze bedzie w huj mocno i ze juz nie chce tego wiecej brac w zyciu, jednak sprobuje jeszcze napewno oral w podobnej dawce.
Uwazajcie z ta substancja, z mojego wrazenia wychodzi, ze jednak jest to 3-meo-pcp.
Mocne, dlugo wchodzi. Przez dobre 2-3h nie widzialem na oczy, wiele dziwnych mysli, cialo znieczulone, jakas euforia i jakas paranoja.
A przede wszystkim DEZORIENTACJA!
Nie wiedzialem o co chodzi w tej substancji, a potem we wszystkim o czym pomyslalem. Do szalu brakowalo niewiele, pewnie z 3-5mg, jednak zachowalem jakis tam rozum (napewno nie czysty
).
Fajne bylo zejscie po tym, lezalem jak deska i myslalem ale czulem sie spoko.
Lezalem sobie, zzytalem (na jedno oko) i myslalem, wiele sie nauczylem o mechanizmach receptorow NMDA.
Pozniej tak mnie zmulilo ze masakra, sny tez dziwne i sporo ich bylo, chociaz niewiele pamietalem z rana.
Mimo przespania okolo 9h to czulem sie rano jakbym dalej byl w snie, i to przez dobre pare godzin, wiec uwaga jesli trzeba isc do pracy czy robic cos umyslowego, bo mozg wyprany po tym.
Nie wiem czy to wszystko dobre czy zle, jednak kiedys jeszcze sprobuje oral w malej dawce. Szans na dorzutke nie bylo, minimalnie kusilo zeby dorzucic jak schodzilo, ale czapka na szczescie trzezwiejsza juz byla i nie pozwolila.
Porownujac do 2-fdck to o wiele mocniejsze zrycie, mniejszy paraliz i wiecej energii na poczatku, lecz pozniej trup kompletny.
Wchodzilo okolo 45 minut, co jest dlugim czasem (per klamka). Po okolo 2h schodzilo lecz nadal mocno, a po ponad 3h to juz lulalem.