No to masz zajebiste poczucie humoru...
Gargameli pisze: ↑5 lata temu
no może poza sikaniem do pisuaru na stojąco w męskiej toalecie... nauczyłam się tego dość dawno bo chciałam być jak koledzy z podwórka... miny facetów w kiblu bezcenne
Czuję niesamowitą potrzebę skomentowania tego, ale nie wiem co powiedzieć... Szkoda że nie mieliśmy nigdy okazji się wspólnie naćpać =D
A tak z moich przygód, zacznę od smutnych. Po opio strasznie łatwo się irytuję... I na palcach jednej ręki mogę zliczyć znajomych których prawie straciłem przez rzeczy które wtedy ode mnie usłyszeli... Wgl opioidy to dla mnie swego rodzaju toksyczna miłość, równie mocno kocham ten stan, jak nienawidzę tego co dzieje się z moim życiem kiedy po nie sięgam.
Historie typu dodrapywanie się do krwi przez reakcje histaminową chyba akurat każdy kto brał opio zna, więc w szczegóły się wdawać nie będę.
Z mniej smutnych... Raz postanowiłem pod wpływem HOMiPT'u pójść do sklepu i coś mi do łba strzeliło i stwierdziłem że jak będę udawał zjaranego to pracownicy nie zauważą że jestem na HOMiPT'cie, skończyło się tym że mnie trzepać chcieli
Pod wpływem O-PCE myślałem że jestem rybą i próbowałem pływać po kanapie(z resztą, pisałem trip report to możecie sobie przeczytać całość
https://dopek.eu/panie%21-co-tu-si%C4%99-odjebauo%3F-30-mg-o-pce-t4050.html).
Będąc niesamowicie podnieconym pod wpływem tramadolu, próbowałem za wszelką cenę dojść, ostatecznie nie doszedłem, ale za to dorobiłem się ostrej opuchlizny penisa, zrobił się chyba o połowę grubszy.
Jeszcze w czasach szkolnych, postanowiłem idąc na miejsce zbiórki przed wycieczką zjeść brownie z trawą... I jak się okazało przeceniłem moc swojej głowy, bo po około 2 godzinach nie ogarniałem nic, nie mniej wspominam to dobrze, bo bawiłem się świetnie
Też w czasach szkolnych, miałem nawrót depresji w trakcie wycieczki szkolnej, więc żeby móc jakkolwiek funkcjonować w kółko napierniczałem aviomarin
Raz po DOI prawie przelizałem się z własnym kuzynem
Po O-PCE powiedziałem bardzo bliskiej przyjaciółce że jest dla mnie jak siostra... Nie byłoby w tym nic złego... Gdyby nie inne rzeczy które przewijały się w naszych rozmowach... Jak chociażby mój spory pociąg do niej...
Będąc z kolegą pod wpływem dosyć dużej jak na nas wtedy dawki sajko i dyso, mój kolega zaczął odwalać pogięte rzeczy, cięgle zapominając gdzie jest i poprosił mnie żebym mu nagrał to co odwala, żeby mógł zobaczyć jak wytrzeźwieje... Na początku się śmiałem... Potem co kilka minut pytałem go czemu mam odpalone nagrywanie w telefonie
To tyle co mi teraz do głowy przychodzi.