Ostatni post z poprzedniej strony:
50 tych małych żółtych tabletek flualpry starczyło na 20 dni usypiania się po stimach.Z rana stim do pracy, wieczorem leżąc w łóżku flualpra i wstawałem jak bóg bogów.
Profil sklepu: BOLCHEMIST_EU
Ostatni post z poprzedniej strony:
50 tych małych żółtych tabletek flualpry starczyło na 20 dni usypiania się po stimach.Bo to inny produkt, w listkach byly po 0.5mg
Czy po tych 20 dniach jedzenia flualpry miałeś jakieś skutki odstawienne?Only Perfect pisze: ↑2 lata temu50 tych małych żółtych tabletek flualpry starczyło na 20 dni usypiania się po stimach.
Z rana stim do pracy, wieczorem leżąc w łóżku flualpra i wstawałem jak bóg bogów.
Rozumiem ale to jest temat o flualprze od Bolka. Taki referat to do innego tematu się nadajerazdwa pisze: ↑1 rok temuNie polecam się w to wpierdolić. Jestem benzowrakiem od 2015 (zaburzenia lękowo-depresyjne, psychotyczne), a od 3 lat flualpra to właściwie jedyne benzo na którym czuję się normalnie. Nigdy nie zapomnę, jak mój pierwszy, stary psychiatra (niech mu ziemia lekką będzie) wpadł w szał, gdy na pytanie o to ile biorę Alpragenu, odpowiedziałem coś w stylu, że staram się nie brać zbyt często, bo nie chciałbym się uzależnić (to była ściema, chciałem wyjść na rozsądnego pacjenta, żeby przepisał kilka paczek). Staruch jak wstał z krzesła, to się przeraziłem, że da mi w mordę. Zaczął wrzeszczeć, że naczytałem się głupot, że to nie uzależnia i mam brać tyle ile to konieczne. Dodał też, że jak mnie głowa boli, to biorę tabletki, dopóki ból nie minie i się przecież nie boję uzależnienia. Super analogia starszy panie.
Na alprze też dam radę funkcjonować, ale muszę brać dawki rzędu 5-8mg/dzień.
Nie wiem czy to tak działa na wszystkich, ale w pierwszych 2 latach bawienia się benzo nie miałem żadnych efektów abstynencyjnych. Może lekko obniżony nastrój i tyle. Jednak z każdym kolejnym ciągiem skutki odstawienia były coraz gorsze. Aktualnie biegunka, drgawki, natrętne i nieprzyjemne myśli, złe wspomnienia hiperbolizowane do takiego stopnia, że tylko skręcam się na łóżku i powtarzam mimowolnie coś w stylu "zabij się debilu, jesteś nic nie warty". Trwa to do momentu, w którym z wycieńczenia zasypiam.
Pojawiają się też problemy z panowaniem nad kończynami, głównie dłońmi. Przykładowo, gdy przyszła do mnie paczka z benzo, będąc na skręcie, nie byłem w stanie utrzymać poprawnie nożyczek, by przeciąć kopertę. Zauważyłem też jąkanie od czasu do czasu, a na skręcie totalne problemy z mową, składaniem zdań. Intelektualnie jestem też wtedy na poziomie warzywa - raz nie potrafiłem nawet wyrecytować w myślach alfabetu.
4 razy miałem ataki padaczki (obstawiam grand mal). 3 razy ratownicy przyjechali w asyście policji. Za pierwszym razem odzyskałem świadomość, gdy prowadzono mnie na SOR w kaftanie bezpieczeństwa, przywiązano do łóżka, a na następny dzień psychiatryk. Było to jednak po tych dawniejszych sortach.
Tak więc dzieci, uważajcie.
razdwa pisze: ↑1 rok temuNie polecam się w to wpierdolić. Jestem benzowrakiem od 2015 (zaburzenia lękowo-depresyjne, psychotyczne), a od 3 lat flualpra to właściwie jedyne benzo na którym czuję się normalnie. Nigdy nie zapomnę, jak mój pierwszy, stary psychiatra (niech mu ziemia lekką będzie) wpadł w szał, gdy na pytanie o to ile biorę Alpragenu, odpowiedziałem coś w stylu, że staram się nie brać zbyt często, bo nie chciałbym się uzależnić (to była ściema, chciałem wyjść na rozsądnego pacjenta, żeby przepisał kilka paczek). Staruch jak wstał z krzesła, to się przeraziłem, że da mi w mordę. Zaczął wrzeszczeć, że naczytałem się głupot, że to nie uzależnia i mam brać tyle ile to konieczne. Dodał też, że jak mnie głowa boli, to biorę tabletki, dopóki ból nie minie i się przecież nie boję uzależnienia. Super analogia starszy panie.
Na alprze też dam radę funkcjonować, ale muszę brać dawki rzędu 5-8mg/dzień.
Nie wiem czy to tak działa na wszystkich, ale w pierwszych 2 latach bawienia się benzo nie miałem żadnych efektów abstynencyjnych. Może lekko obniżony nastrój i tyle. Jednak z każdym kolejnym ciągiem skutki odstawienia były coraz gorsze. Aktualnie biegunka, drgawki, natrętne i nieprzyjemne myśli, złe wspomnienia hiperbolizowane do takiego stopnia, że tylko skręcam się na łóżku i powtarzam mimowolnie coś w stylu "zabij się debilu, jesteś nic nie warty". Trwa to do momentu, w którym z wycieńczenia zasypiam.
Pojawiają się też problemy z panowaniem nad kończynami, głównie dłońmi. Przykładowo, gdy przyszła do mnie paczka z benzo, będąc na skręcie, nie byłem w stanie utrzymać poprawnie nożyczek, by przeciąć kopertę. Zauważyłem też jąkanie od czasu do czasu, a na skręcie totalne problemy z mową, składaniem zdań. Intelektualnie jestem też wtedy na poziomie warzywa - raz nie potrafiłem nawet wyrecytować w myślach alfabetu.
4 razy miałem ataki padaczki (obstawiam grand mal). 3 razy ratownicy przyjechali w asyście policji. Za pierwszym razem odzyskałem świadomość, gdy prowadzono mnie na SOR w kaftanie bezpieczeństwa, przywiązano do łóżka, a na następny dzień psychiatryk. Było to jednak po tych dawniejszych sortach.
Tak więc dzieci, uważajcie.
Tego Ci nie powiemy bo nie wiemy jakie masz doświadczenie w temacie benzo, RC, i ile ważysz nawet nie powiedziałeś.Masahiro pisze: ↑1 rok temurazdwa pisze: ↑1 rok temuNie polecam się w to wpierdolić. Jestem benzowrakiem od 2015 (zaburzenia lękowo-depresyjne, psychotyczne), a od 3 lat flualpra to właściwie jedyne benzo na którym czuję się normalnie. Nigdy nie zapomnę, jak mój pierwszy, stary psychiatra (niech mu ziemia lekką będzie) wpadł w szał, gdy na pytanie o to ile biorę Alpragenu, odpowiedziałem coś w stylu, że staram się nie brać zbyt często, bo nie chciałbym się uzależnić (to była ściema, chciałem wyjść na rozsądnego pacjenta, żeby przepisał kilka paczek). Staruch jak wstał z krzesła, to się przeraziłem, że da mi w mordę. Zaczął wrzeszczeć, że naczytałem się głupot, że to nie uzależnia i mam brać tyle ile to konieczne. Dodał też, że jak mnie głowa boli, to biorę tabletki, dopóki ból nie minie i się przecież nie boję uzależnienia. Super analogia starszy panie.
Na alprze też dam radę funkcjonować, ale muszę brać dawki rzędu 5-8mg/dzień.
Nie wiem czy to tak działa na wszystkich, ale w pierwszych 2 latach bawienia się benzo nie miałem żadnych efektów abstynencyjnych. Może lekko obniżony nastrój i tyle. Jednak z każdym kolejnym ciągiem skutki odstawienia były coraz gorsze. Aktualnie biegunka, drgawki, natrętne i nieprzyjemne myśli, złe wspomnienia hiperbolizowane do takiego stopnia, że tylko skręcam się na łóżku i powtarzam mimowolnie coś w stylu "zabij się debilu, jesteś nic nie warty". Trwa to do momentu, w którym z wycieńczenia zasypiam.
Pojawiają się też problemy z panowaniem nad kończynami, głównie dłońmi. Przykładowo, gdy przyszła do mnie paczka z benzo, będąc na skręcie, nie byłem w stanie utrzymać poprawnie nożyczek, by przeciąć kopertę. Zauważyłem też jąkanie od czasu do czasu, a na skręcie totalne problemy z mową, składaniem zdań. Intelektualnie jestem też wtedy na poziomie warzywa - raz nie potrafiłem nawet wyrecytować w myślach alfabetu.
4 razy miałem ataki padaczki (obstawiam grand mal). 3 razy ratownicy przyjechali w asyście policji. Za pierwszym razem odzyskałem świadomość, gdy prowadzono mnie na SOR w kaftanie bezpieczeństwa, przywiązano do łóżka, a na następny dzień psychiatryk. Było to jednak po tych dawniejszych sortach.
Tak więc dzieci, uważajcie.
łokutwa, współczuje. do padaczki az musieli wzywać psiarnie? czy byłes na skręcie taki nieobliczalny i niebezpieczny?
wracając do tematu, to ile na początek wziąć żeby nie ścięło? chyba warto uaktualnić nazwę tematu bo Flualpra ma 1mg a nie 0,5mg