tryptodyso,
No spray jakiejś tajemnej receptury nie ma
W taką buteleczkę:
link
wsypałem 1g IPPH i zalałem to mieszanką, której zazwyczaj używam do płukania nosa. Czyli woda, sól (ja akurat używam czysty chlorek sodu NaCl) i odrobina wyciągu z aloesu.
To się rozpuściło zupełnie dobrze. W sensie nie widzę w butelce żadnych farfocli ani nie rozpuszczonych resztek. Oczywiście długo i intensywnie mieszałem i trząchałem. A i przed każdym zapodaniem na wszelki wypadek trzącham.
Na początek wsypałem mniej, tak około 0,650 g. Tak mi wychodziło z obliczeń, że powinno być dobrze. Ale to się okazało jednak za słabe. Więc dosypałem do pełnego grama i było OK. Należy wziąć pod uwagę przy ewentualnych obliczeniach na swoje potrzeby, że napełniając buteleczkę substancją ubywa trochę miejsca na płyn rozpuszczający, więc trzeba brać lekką korektę na to, bo buteleczka jest mała.
Czysto matematycznie rzecz ujmując ta buteleczka wystarcza na około czterdzieści wystrzałów w obie dziurki

Czyli osiemdziesiąt pojedynczych.
Ma to rozwiązanie plusy i minusy.
Plusy to, że możesz sobie to zapodać gdzie i kiedy chcesz. No i jeszcze nawilża nos

Mi to bardzo pasuje do pracy. A też nos mam ciągle suchy, więc nawilżanie jest dodatkowym bonusem.
Ale działa to zauważalnie słabiej niż klasyczny sniff. Jednak to jest rozpuszczone i psikasz dopiero tym roztworem. Z tego roztworu wchłania się inaczej niż tak po prostu. Choć oczywiście możesz zawsze poprawić, czyli psiknąć więcej - czasem tak robiłem i było czuć, że bardziej kopie
Do tego obserwowałem dziwną rzecz. Jak normalnie snifowałem IPPH, to wszystko było normalnie. A czasem po tym sprayu przez jakiś czas miałem taką jakby delikatną mgiełkę na polu widzenia. Ledwie zauważalna i niezbyt długo obecna ale była i to dość regularnie. Nie mam pojęcia dlaczego. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to że psikając sprayem umieszczałem tą substancję gdzieś zbyt blisko oczu. Wiesz, zatoki to istny labirynt jam i jaskiń

I co nie dolatuje normalnie sniffem gdzieś tam w głąb tych jaskiń, to sprayem dolatywało.
Ogólnie, jako rozwiązanie awaryjne na cięższe chwile w pracy nadal sobie to chwalę.
W domu jednak wolę normalny sniff.
Problem jest teraz jednak ze zdobyciem dobrego IPPH