jeszcze chce dopisac zeby mnie dobrze zrozumiano ( przekaz ) : "pech to nie grzech"
Wiadomość moderatora
Wiadomość moderatora
Tak, zgadzam się i ,,zły" nie jesteś w świetle polityków, którzy kierują opinią społeczną, ,,zły" możesz być dla siebie i innych. Jednak będąc ,,narkomanem" nie jesteś ,,zły", tylko właśnie ,,chory" i jeśli chcesz się leczyć, np. odwyk, rehab, to imo państwo powinno pomóc takiej osobie wyjść ze złośliwego nałogu, tak samo jak z alkoholu lub nikotyny.
Dzięki za odniesienie się. Ja w takim wypadku bym już się wykończył ponieważ mam bardzo dużą tendencję do autodestrukcji, szczególnie kiedy mam wachnięcie w stronę depresyjną, dlatego też, znając siebie potrzebuję znajdować jakieś umocowanie (i odniesienie) na zewnątrz.
No właśnie gdybym jej nie miał to leciałbym dalej na łeb i szyję, aż bym się rozbił. Znam siebie i wiem jak to się zaczyna. Później już wchodzi taka jazda po krawędzi, że chyba tylko to, że nie gustuję w opio mnie jako tako ratowało.
Jeśli miałeś na myśli to, że człowiek potrzebuje robić to przede wszystkim dla siebie to zrozumiałem co masz na myśli. Niemniej kiedy ma się niskie poczucie wartości (pomimo różnych talentów, zdolności czy umiejętności) to szuka się oparcia/uznania obok. Kiedyś nałogołowo ćpiałem amfę na sportowo (co weekend) i wyszedłem z tego właśnie dzięki takiemu oparciu (choć znalazłem je nie w drugim człowieku). Aktualnie, pomimo tego, iż mam dla kogo żyć, to nie motywowało mnie to wystarczająco. Dopiero spotkanie panny sprawiło, że kiedy nasze światy się zderzyły to zagrało. Nie zależy mi aby kozaczyć solo i budować swoją własną, niezależną siłę, bo wiem, że i tak bym ją źle spożytkował; dlatego stawiam na duet i teamwork