Międzynarodowe powiązania i organizowanie przemytów na wielką skalę, przynoszących jednorazowo zyski rzędu milionów złotych. Tak wygląda oblicze współczesnego narkobiznesu w Polsce - pisze Grażyna Zawadka w środowej "Rzeczpospolitej".




Transgraniczność przestępczości narkotykowej staje się normą, a w ramach międzynarodowych wspólnych z Europolem operacji coraz częściej jednorazowo przejmujemy już nie kilogramy, ale tony narkotyków – mówi „Rzeczpospolitej"

Jak mówi "Rzeczpospolitej " Iwona Jurkiewicz, rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji, działalności grup narkotykowych nie ograniczają obszary państw. Dzięki współpracy z Europolem funkcjonariusze przejmują tony narkotyków. Narkogrupy nastawiają się na hurt, ale i handel ze Wschodem: prekursory do produkcji narkotyków i anabolików coraz częściej są sprowadzane z Chin, gdzie panują dość swobodne normy w tym zakresie.

"Najnowszy, spektakularny przykład charakteryzujący narkotykowe gangi to przejęcie przez CBŚP i służby innych krajów 1,2 tony GBL, zwanej pigułką, albo kropelką gwałtu, i likwidacja wiodącego przez Polskę kanału przerzutowego tej substancji. Była przesyłana z Chin na Litwę – później przez firmy kurierskie trafiała do Polski, Europy i do krajów Ameryki Północnej i Azji" - podaje "Rz".

Dwaj Polacy zaangażowani w proceder nie mają kryminalnej przeszłości: prowadzili na Litwie działalność gospodarczą, sprzedawali środki czyszczące. Jak informuje "Rz", to największy w ostatnim czasie przemyt udaremniony przez CBŚP.

W trakcie majowej operacji "Lodołamacz", CBŚP i służbom z Hiszpanii, Litwy, Estonii i Wielkiej Brytanii udało się zatrzymać aż 22 osoby z półświatka, które mogły wyprać 680 mln euro uzyskane z przestępstw. W grupie byli głównie Litwini, ale praniem brudnych pieniędzy zajmowali się także Polacy.

– Narkobiznes wciąż jest domeną zorganizowanych grup, tyle że dla zysku współpracują ze sobą ludzie różnych narodowości i ponad granicami – twierdzą w rozmowie z "Rz" policjanci zwalczający taką przestępczość. Jak wynika z danych KGP, w pierwszej połowie tego roku stwierdzono 38 tys. przestępstw narkotykowych – to o 3,3 tys. więcej niż w tym samym czasie rok temu. Do czerwca już 17 tys. osób usłyszało zarzuty – to o blisko 1,9 tys. osób więcej – ponad połowę złapano na gorącym uczynku.

Źródło - O N E T

Fajnie by było, jakby w końcu zrozumieli, że tego się nie da wygrać.
Myślę, że rozumieją ale udają, że nie, bo dzięki temu jest jakaś robota. Jak wyniki idą słabe, to się złapie parę Sebixów z różnościami.
A teraz z nowymi przepisami to bułka z masłem złapać kogoś z czymś.

Prohibicja stworzyła pierwsze mafie. War on drugs stworzyła megakartele potężniejsze od niejednego państwa.
Co będzie dalej? Mądrzejsze państwa zalegalizują, głupsze się dogadają z kartelami. Te pośrodku będą kontynuować szarpaninę.

Poniższy filmik polecam ale trzeba kumać inglisz.
W skrócie gość punkt po punkcie wyłuszcza, jak wygląda wojna z narkobiznesem.
Za każdy pozorny sukces jest zapłacona o wiele większa cena. Nie są likwidowane stare "ogniska zła" a powstają nowe ale to już nie są ogniska tylko pożary. Pozornie zwalczy się jakąś substancję, w następnym roku swoje żniwo zbierze inna, ulepszona.

A już najpiękniej to podsumował, mówiąc o tym jak US Drug Enforcement Agency dysponująca budżetem około 30 miliardów dolarów ma skuteczność 1%, jeśli chodzi o przechwytywanie tego, co wjeżdża do US i krąży po US

Gargameli, nie depenalizacja, bo to najgorsze rozwiązanie jest właściwie. Jedynie legalizacja rozwiązuje problem, a jak przeprowadziłbym legalizację to wiesz doskonale XD

W Szwecji sobie poradzili. Nie karzą, tylko leczą i uczą. Czy to specyfika narodu, czy po prostu znaleźli odpowiednią metodę? Myślę, że metoda. Choć nie mam danych, jak to się zmieniło, gdy się im trochę (dużo) imigrantów domieszało do populacji. Swoją drogą byłby to niezły test tej ich metody, która tak dobrze wcześniej działała.

Ta kurwa coraz lepiej a henia w igle jak nie było tak nie ma.

Zgadzam się z OomAmee, wojny a narkotykami nie da się wygrać. Karanie za posiadanie to najgorsza rzecz którą rządzący krajem mogą robić. Jak ktoś chce ćpać to będzie to robił bez względu na to czy jest to legalne czy nie, dla mnie jeśli ktoś chce coś brać - niech sobie bierze, jego życie jego sprawa. O ile nie jest to szkodliwe dla reszty ludzi.

Gargameli pisze: ↑

5 lata temu

a to już kwestia sporna, weź pod uwagę, że na Twoim / Moim / Waszym ćpaniu zawsze ucierpi rodzina... i to jest kurwa niezaprzeczalny fakt! kto twierdzi inaczej nie zdaje sobie sprawy z tego, że ćpa... dla wielu była to na początku zabawa... a teraz? ja w tym gównie tkwie 21 lat... a Wy pewnie dalej nie zdajecie sobie sprawy z konsekwencji xD

Uzależnienie faktycznie jest krzywdzące dla najbliższych i powinno się z nim walczyć. Ale nie zaprzeczysz że "blant" czy "kwas" wzięty raz na jakiś czas kompletnie nikomu nie szkodzi..

Dla tego moim zdaniem psychodeliki i mj powinny być w 100% legalne gdyż ani nie uzależniają fizycznie ani psychicznie.

Gargameli, Niby tak, każda używka jest zła, aczkolwiek ciągła delegalizacja poszczególnych odczynników nie ma kompletnie żadnego sensu.. I tak jakiś chińczyk wymyśli jeszcze bardziej toksycznego ketona z większymi ubokami a ludzie nadal będą to brać. Jeśli miałoby to być sprawiedliwe etanol także powinien zniknąć z półek sklepowych. Tak jak mówiłem, bez względu czy cokolwiek będzie legalne, czy też nie. Ludzie nie przestaną badać substancji psychoaktywnych.