Ja polubiłem taki zestaw trzy etapowy.
Żel Pantherin - on występuje w wersji zwykłej i w wersji ulepszonej. Więcej tam tych substancji łagodzących.
Nazywa się Pantherin Ecto widocznie pozytywnie wpływa na
ectoplazmę
Więc najpierw na pałeczce z wacikami wpycham sobie to w najdalsze obszary nosa i rozpowadzam. Poten leci taki bardzo delikatni sniffik powietrzem, żeby się rozprowadziło jeszcze lepiej. Ten sniffik trzeba wyczuć, bo za mocno i się pociągnie do gardła
Drugi etap to Pantherin zwykły. Jego to sobie na paluchy nakładam i wwiercam się nimi jak najgłębiej. Najpierw idzie paluch najwęższy - pilot taki - a potem najgrubszy. Jego zadaniem jest dokładnie nasmarować i rozpychać te dziury, by się większe robiły
A na koniec muszę coś zapodawać na sam wlot nosa, bo to miejsce u mnie przeżywa największe katorgi z wszystkich rejonów nosa.
Nie wiem, czy ja biorę za grube rurki, czy żle nimi operuję, czy cholera wie co. Zawsze mam to w chuj bolące i popękane wręcz czasem.
Więc dużo maści gojącej. Różne testuje obecnie jakiś Alantan.
Więc przed każdym spaniem odbywa się taki rytuał. Ja mam taką schizę, że uwielbiam rytuały. Więc mam prawie że ołtarzyk do tych pielęgnacji. Jeszcze trochę i świeczki zacznę zapalać