Ostatni post z poprzedniej strony:
to jest właśnie ten punkt, gdzie trzeba pojąć, że przekonywanie kogoś na siłę mija się z celem.
Co innego jak ktoś przedstawia fakty, argumenty tudzież wiedzę naukową - wtedy przyjemnie dyskutować. Natomiast, jeżeli ktoś mi pisze, że za dużo się naooglądałam TV (de fakto nie posiadam telewizora od 2004 roku) to mi się coś robi.
Zgadza się. Ja sama wielokrotnie pod wpływem argumentów byłam w stanie zmienić zdanie, błędnie myślałam. Ujmą nie jest przyznać się do błędu. Ujmą jest tkwić w błędzie i mimo niezaprzeczalnych faktów, dowodów, argumentów nadal twierdzić swoje.