Uzależnienie - jak to działa.
Uzależnienie - jak to działa.
Natknąłem się niedawno na film w sieci o tym jak działa uzależnienie. Pewnie też widzieliście:
Jednak to jak działa uzależnienie nie jest tak istotne, jak to co prowadzi do tego uzależnienia. Na ten temat również jest świetny jak nie genialny film:
i jakby ktoś potrzebował z napisami po polsku:
https://www.cda.pl/video/594098c6
Osobiście uważam, że jest to prawda. Problem nie leży w samych używkach co najlepiej widać po alkoholu - można pić bez uzależnienia, a (z moich obserwacji) wynika, że najczęściej uzależniają się ludzie, którzy mają problemy z którymi sobie nie radzą.
Co do mnie - uważam, że też zacząłem, bo nie radziłem sobie z problemami.
Największym problemem jest dokładnie to o czym mówią na filmiku. Poczucie odrzucenia. Poszukiwanie ucieczki w używkach sprawia, że jeszcze bardziej jesteśmy stygmatyzowani, a zrozumienie i towarzystwo znajdujemy(dzięki bogu) tylko w społecznościach takich jak ta. Jednak uważam, że to się odbija jeszcze gorzej na naszym uzależnieniu. Będąc rozumianym przez ludzi którzy zażywają sami zażywamy dalej, żeby nie narażać się na ostracyzm w jedynej grupie gdzie tak naprawdę się dobrze czujemy. Zdaję sobie sprawę, że jak będę chciał rzucić i się tym podzielę na forum, to prawdopodobnie niektórzy będą pochwalać decyzję i będą wspierać. Ale wszystko inne się zmieni i już nie będę jednym z was. Wydaje mi się, że w pewnym momencie przestajemy być uzależnieni od samej używki, ale od tego co dzięki niej osiągamy tj. jaką pozycję mamy w grupie, której jesteśmy częścią. W końcu nie ważne od czego jesteśmy uzależnieni i tak zawsze wtedy otaczamy się ludźmi którzy robią to samo, bo reszta nas odrzuca. Nie ze względu na nasze zachowanie, a sam fakt uzależnienia.
Oczywiście nie jest to jakaś zasada czy potwierdzona teoria naukowa, ale tylko i wyłącznie moje obserwacje i domysły, więc mogę pierdolić głupoty straszne. Jestem bardzo ciekawy co wy o tym myślicie, także proszę was o wasze opinie.
Jednak to jak działa uzależnienie nie jest tak istotne, jak to co prowadzi do tego uzależnienia. Na ten temat również jest świetny jak nie genialny film:
i jakby ktoś potrzebował z napisami po polsku:
https://www.cda.pl/video/594098c6
Osobiście uważam, że jest to prawda. Problem nie leży w samych używkach co najlepiej widać po alkoholu - można pić bez uzależnienia, a (z moich obserwacji) wynika, że najczęściej uzależniają się ludzie, którzy mają problemy z którymi sobie nie radzą.
Co do mnie - uważam, że też zacząłem, bo nie radziłem sobie z problemami.
Największym problemem jest dokładnie to o czym mówią na filmiku. Poczucie odrzucenia. Poszukiwanie ucieczki w używkach sprawia, że jeszcze bardziej jesteśmy stygmatyzowani, a zrozumienie i towarzystwo znajdujemy(dzięki bogu) tylko w społecznościach takich jak ta. Jednak uważam, że to się odbija jeszcze gorzej na naszym uzależnieniu. Będąc rozumianym przez ludzi którzy zażywają sami zażywamy dalej, żeby nie narażać się na ostracyzm w jedynej grupie gdzie tak naprawdę się dobrze czujemy. Zdaję sobie sprawę, że jak będę chciał rzucić i się tym podzielę na forum, to prawdopodobnie niektórzy będą pochwalać decyzję i będą wspierać. Ale wszystko inne się zmieni i już nie będę jednym z was. Wydaje mi się, że w pewnym momencie przestajemy być uzależnieni od samej używki, ale od tego co dzięki niej osiągamy tj. jaką pozycję mamy w grupie, której jesteśmy częścią. W końcu nie ważne od czego jesteśmy uzależnieni i tak zawsze wtedy otaczamy się ludźmi którzy robią to samo, bo reszta nas odrzuca. Nie ze względu na nasze zachowanie, a sam fakt uzależnienia.
Oczywiście nie jest to jakaś zasada czy potwierdzona teoria naukowa, ale tylko i wyłącznie moje obserwacje i domysły, więc mogę pierdolić głupoty straszne. Jestem bardzo ciekawy co wy o tym myślicie, także proszę was o wasze opinie.
Sleep to dream tonight
Fill the empty spaces that shadows left behind
You and i will create a new world deep within our minds
![Obrazek]()
Nulla dies sine linea
Fill the empty spaces that shadows left behind
You and i will create a new world deep within our minds
Nulla dies sine linea
Uzależnienie - jak to działa.
Nawet jak ma sie znajomych, to uzaleznienie najczesciej prowadzi do alienacji. Albo ćpuny z ktorymi imprezujemy poumieraja,albo sie ogarna , albo rozne wałki, sprzeczki nas rozdzielą. Takie towarzystwo jest fajne dopoki jest towar. Potem zostajemy sami jak palec. Trzeba sie trzymac rodziny jezeli mamy wsparcie albo Boga.
Uzależnienie - jak to działa.
Niektórzy są ateistami, a z rodziną dobrze się wychodzi na zdjęciach najczęściej. Też uważam, że jeśli ma się znajomych którzy nie ćpają to ciężko się uzależnić, bo nie ma potrzeby brania. Może po prostu ludzie nieszczęśliwi popadają w uzależnienia, bo szczęśliwi ludzie nie muszą tego szczęścia szukać.
Uzależnienie - jak to działa.
No działa to tak dziwnie że jednemu wystarczy raz na 2,3 tyg. sobie snifnąć a drugi wali po kablach po piwnicy bo z domu już nic nie zostało. Zależy czy stanie się to częścią życia czy jego sensem. Jak ze wszystkim co za dużo to i świnia nie opierdoli.
Uzależnienie - jak to działa.
Fizycznego nie wyczułem przy żadnym z RC.
No, pewnym wyjątkiem może być Etizolam ale to trochę inna historia - pogranicze psychicznego i fizycznego. Bo po prostu pozwala mi normalnie spać, co wcześniej nie było wcale takie oczywiste. Nawet przed jakimikolwiek przygodami z RC.
Ale psychiczne widzę coraz większe. Co mnie coraz mocniej niepokoi.
Fizyczne niby bardziej "bolesne" ale psychiczne trudniejsze do przeskoczenia, dla mnie przynajmniej.
No, pewnym wyjątkiem może być Etizolam ale to trochę inna historia - pogranicze psychicznego i fizycznego. Bo po prostu pozwala mi normalnie spać, co wcześniej nie było wcale takie oczywiste. Nawet przed jakimikolwiek przygodami z RC.
Ale psychiczne widzę coraz większe. Co mnie coraz mocniej niepokoi.
Fizyczne niby bardziej "bolesne" ale psychiczne trudniejsze do przeskoczenia, dla mnie przynajmniej.
A po nocy przychodzi dzień
A po burzy spokój
A po burzy spokój
Uzależnienie - jak to działa.
Nie do końca.Gulash33 pisze:No działa to tak dziwnie że jednemu wystarczy raz na 2,3 tyg. sobie snifnąć a drugi wali po kablach po piwnicy bo z domu już nic nie zostało. Zależy czy stanie się to częścią życia czy jego sensem. Jak ze wszystkim co za dużo to i świnia nie opierdoli.
U mnie od kwietnia 2014r poszło w sumie ponad 2,5kg bieda kretynów.
Od niecalego roku leci raz maks dwa razy w miesiącu jakaś dyszka;)
To co było sensem stało się ucieczka.
Czyli raz-dwa razy w miesiącu siadam do dyszka na rozładowanie problemów.
Przed całkowitym zatracenia uratowało mnie to, że nigdy nie sięgnąłem po żadne leki.
Czy to antydepy, mózgolepy (neurolepy) czy benzosmieci.
Trzeba też pamiętać, że uzależnienie najbardziej podkręca alkohol, nikotyna, słodkie a nawet polepszacze spozywcze.
Do tego tryb życia w oparciu o kompa i kotastrofa gotowa;)
Uzależnienie - jak to działa.
Najważniejsze mieć jakieś cele w życiu i inne hobby niż ćpańsko. Jak się budzisz rano i pierwsza myśl to narko, no to wtedy mamy problem.
Po co chodzić, jak można latać?
Uzależnienie - jak to działa.
Primo, co to jest uzależnienie? Więc, w psychiatrii definiuje się uzależnienie subiektywnie:
- osoba doświadcza skutków negatywnych, a mimo to dąży do jakiegoś zachowania
- osoba dąży do czegoś, mimo czasem niechęci do zachowania
- zachowanie nie sprawia radości/przyjemności w takim jak kiedyś stopniu
- występuje brak kontroli nad zachowaniem
Przykład: ktoś pije jedno/dwa/trzy piwa i kończy. To nie nałóg, nawet jeśli robi to co tydzień, ale nie ma ŻADNEGO problemu tego nie robić. Jednak jeśli ktoś musi wypić, nawet jedno piwo, ale chociaż raz na tydzień, to już nałóg. Tak samo, ktoś może pić raz na 6 miesięcy, ale na tzw. umór.
Charakterystyczne dla nałogu jest to, że ktoś mimo świadomości problemu i konsekwencji cierpi na utratę kontroli nad sytuacją. Dlatego np. alkoholicy unikają pierwszego kieliszka dlatego, że potem o żadnej kontroli mowy nie ma. Oczywiście, od pewnego momentu dochodzi nawet do utraty możliwości unikania pierwszego - to już ciężki nałóg.
Wszystko do pewnego stopnia niesie ze sobą ryzyko nałogu. Cechą wspólną widoczną na obrazie fMRI jest fakt, że przyjemność zostaje przesunięta na sytuacje poprzedzające kontakt z używką. Dlatego zmiany środowiska, wiara itp. dają często dobre efekty w terapi.
I niewątpliwie jest tak, że wiele osób używa "czegoś" jako mechanizmu radzenia sobie z problemem. Co nie jest, technicznie, dobre. Używka/zachowanie nie może być mechanizmem radzenia sobie z problemem. Problem musi zostać zaadresowany inaczej standardowo i problem i mechanizm radzenia rosną niezależnie, niczym coraz mocniejsze wychylenia wahadła.
Przykład: osoba "radzi sobie" ze stresem w pracy uprawiając seks. Ponieważ problem (stres) nie jest adresowany, problemy zw. z nim narastają co jest bodźcem do szukania coraz częstszego/mocniejszego odreagowania. Jednocześnie kompulsywnie uprawiany seks sprawia coraz mniej przyjemności. W efekcie pojawia sie poszukiwania coraz mocniejszego, bardziej urozmaiconego seksu.
O narkotykach mówi się, że uzależniają, ponieważ nagroda (odreagowanie) jest bardzo łatwo osiągalne, a dodatkowo efekt jest bardzo silny. Tylko tyle, bez dumania o receptorach i neuroprzekaźnikach, bo sens jest mały.
Co do redukcji szkód:
- dobre efekty przynosi unikanie częstego korzystania (raz na 4 tygodnie to w miarę ok granica)
- ograniczanie PRZED spożyciem ilości dostępnego środka (1-2 gram max dla np. beta-ketonów typu *fedron)
- adresowanie problemów i nie korzystanie z używek jako mechanizmu odreagowania
- osoba doświadcza skutków negatywnych, a mimo to dąży do jakiegoś zachowania
- osoba dąży do czegoś, mimo czasem niechęci do zachowania
- zachowanie nie sprawia radości/przyjemności w takim jak kiedyś stopniu
- występuje brak kontroli nad zachowaniem
Przykład: ktoś pije jedno/dwa/trzy piwa i kończy. To nie nałóg, nawet jeśli robi to co tydzień, ale nie ma ŻADNEGO problemu tego nie robić. Jednak jeśli ktoś musi wypić, nawet jedno piwo, ale chociaż raz na tydzień, to już nałóg. Tak samo, ktoś może pić raz na 6 miesięcy, ale na tzw. umór.
Charakterystyczne dla nałogu jest to, że ktoś mimo świadomości problemu i konsekwencji cierpi na utratę kontroli nad sytuacją. Dlatego np. alkoholicy unikają pierwszego kieliszka dlatego, że potem o żadnej kontroli mowy nie ma. Oczywiście, od pewnego momentu dochodzi nawet do utraty możliwości unikania pierwszego - to już ciężki nałóg.
Wszystko do pewnego stopnia niesie ze sobą ryzyko nałogu. Cechą wspólną widoczną na obrazie fMRI jest fakt, że przyjemność zostaje przesunięta na sytuacje poprzedzające kontakt z używką. Dlatego zmiany środowiska, wiara itp. dają często dobre efekty w terapi.
I niewątpliwie jest tak, że wiele osób używa "czegoś" jako mechanizmu radzenia sobie z problemem. Co nie jest, technicznie, dobre. Używka/zachowanie nie może być mechanizmem radzenia sobie z problemem. Problem musi zostać zaadresowany inaczej standardowo i problem i mechanizm radzenia rosną niezależnie, niczym coraz mocniejsze wychylenia wahadła.
Przykład: osoba "radzi sobie" ze stresem w pracy uprawiając seks. Ponieważ problem (stres) nie jest adresowany, problemy zw. z nim narastają co jest bodźcem do szukania coraz częstszego/mocniejszego odreagowania. Jednocześnie kompulsywnie uprawiany seks sprawia coraz mniej przyjemności. W efekcie pojawia sie poszukiwania coraz mocniejszego, bardziej urozmaiconego seksu.
O narkotykach mówi się, że uzależniają, ponieważ nagroda (odreagowanie) jest bardzo łatwo osiągalne, a dodatkowo efekt jest bardzo silny. Tylko tyle, bez dumania o receptorach i neuroprzekaźnikach, bo sens jest mały.
Co do redukcji szkód:
- dobre efekty przynosi unikanie częstego korzystania (raz na 4 tygodnie to w miarę ok granica)
- ograniczanie PRZED spożyciem ilości dostępnego środka (1-2 gram max dla np. beta-ketonów typu *fedron)
- adresowanie problemów i nie korzystanie z używek jako mechanizmu odreagowania
- Status:
-
Uzależnienie - jak to działa.
Wystarczy przejsc na odpowiednia diete i zycie wyglada sto razy lepiej!!! Nie potrzeba niczego. Nawet alko zbedne. Chyba, ze na weselu
uwazam, ze wszystko jest dla ludzi, ale z glowa! Czasem cos na wzmocnienie podczas libacji mozna se walnac, ale bez przesady.
Po co robic tripy po kilkanascie dni. Potem umierac drugie tyle... Bez tego wszystkiego jestes soba!! Swiat sie otwiera przed Toba!! Kret niuchal, potem problemy przewodu pokarm, troche lepiej sie poczul i znowu wpadal na kilka dni i tak pol roku. Az w koncu nawet jesc nie mogl i nie chcial wychodzic z klatki.... Nie warto!!!! Dieta czyni cuda!!!! Krecik po wyleczeniu i przejsciu na odpowiednia diete, czuje si jakby znowy byl nastolatkiem
odwaga, checi do wszystkiego, rozum otwarty i chlonny, ochota na ruszanie tylka i zaczepianie obcy do konwersacji
bez nerwowek i na luzie
Tyle Po Zdrowy Odzywianiu!!!!!
Z Glowa lub Wcale

Po co robic tripy po kilkanascie dni. Potem umierac drugie tyle... Bez tego wszystkiego jestes soba!! Swiat sie otwiera przed Toba!! Kret niuchal, potem problemy przewodu pokarm, troche lepiej sie poczul i znowu wpadal na kilka dni i tak pol roku. Az w koncu nawet jesc nie mogl i nie chcial wychodzic z klatki.... Nie warto!!!! Dieta czyni cuda!!!! Krecik po wyleczeniu i przejsciu na odpowiednia diete, czuje si jakby znowy byl nastolatkiem



Tyle Po Zdrowy Odzywianiu!!!!!
Z Glowa lub Wcale

Uzależnienie - jak to działa.
A ty jesteś jakimś trollem czy masz problemy psychiczne?
Czytam trzeci temat pod rząd i w trzecim temacie zwyczajnie śmiecisz.
Ochłoń dzieciaku albo zacznij znowu brać leki.
Uzależnienie - jak to działa.
Jeśli chodzi o szkody, dobrze jest uzupełniać witaminy i w przypadku speedów etc. po prostu zmuszać się do jedzenia.
Błąd, ciężki błąd - kosztuje srogo
Zastanów się, ziom, jaką idziesz drogą
I dokąd prowadzi, czy sam siebie zgładzisz
Jedno życie masz, odstaw to przez co tracisz
Zastanów się, ziom, jaką idziesz drogą
I dokąd prowadzi, czy sam siebie zgładzisz
Jedno życie masz, odstaw to przez co tracisz