Gargameli
też myślałam, że może to to... aczkolwiek nie biorę SSRI i nie jestem pewna czy od samego kryształu można tego doświadczyć.
co do xanaxu - to jedno z najgorszych ścierw, żaden psychiatra cię w to nie wsadzi, chyba, że zagrażasz sobie lub innym a szpital odpada
ja zawsze odmawiam jakichkolwiek benzo w leczeniu, służą mi one jedynie przy ćpaniu na otrzeźwienie lub sen. na całe szczęście nie miałam szansy się uzależnić, a bezsenność z odbicia to nie jest mój cel życiowy. przyjmę jedynie jeśli te stany będą powracać, na uspokojenie bo samemu o siebie zadbać jest w chu trudno gdy ogarnia cię SCAM or fight...
obecnie starcza mi kwetaplex i hydroksyzyna.
ostatni tydzień był już całkiem okej, dbam o siebie, jem więcej, wychodzę na długie spacery, rower... czas na odpoczynek. no i oczywiście analizę tego co się stało. wciąż mi ciężko o tym rozmawiać, czuję się niepewnie.
Krysmen
cóż, to był mój pierwszy raz... czułam, że umieram, to nie zwykły strach, to zapadanie się w sobie i świata na tobie. sikałam pod siebie, nie słyszałam dźwięków odpowiednio, nie mogłam oddychać i paliłam się od środka. naprawdę sporo czasu zajęłoby mi opisanie wszystkiego co czułam.
teraz minęły już dwa tygodnie, jest dużo lepiej. sęk w tym, że te ataki paniki pojawiły się już PO i zazwyczaj uderzały gdy skupiałam się na reakcjach mojego ciała, bojąc się, że to się powtórzy (mrowienie z tyłu głowy, nadmierna potliwość, kłopoty z oddechem, nerwowość)
staż hmmm...RC około 8 miesięcy, tyle, ile jestem na forum. zaliczyłam kilka ciągów z czego dumna nie jestem (głównie nep)
kilka paczek o średniej zawartości.
historia mojego życia z używkami jest dłuższa oczywiście niż przygoda z RC.
dawkę podałam w poście wyżej. waga pokazała ~350mg, przyjęte oralne. nie polecam sypania pudru na wagę luzem bo chyba to mnie właśnie zgubiło - mogła nie wyczuć realnego ciężaru.