Pierwszego kwietnia to dzień, kiedy wszyscy zamieniają się w mistrzów bzdur i wirtuozów wciskania kitu. To święto oficjalnie zatwierdzonego gadania głupot, podczas którego każdy ma licencję na robienie z ludzi kompletnych frajerów. Cała ta zabawa polega na tym, żeby kogoś nabrać na jakąś durną historyjkę, a potem triumfalnie ogłosić "prima aprilis!" – jakby to było coś niezwykle dowcipnego.
I oczywiście, skoro wszyscy w tym dniu celebrują sztukę wciskania bujd, to pewnie znajdzie się jakiś konkurs na największego ściemniaka roku. Bo czemu nie? Skoro i tak wszyscy uprawiają zawodowe kłamstwo przez cały dzień, równie dobrze można to usystematyzować i rozdać nagrody najlepszym oszustom dnia. 
To taki narodowy festiwal wtopy, gdzie normalnie inteligentni ludzie nagle zaczynają wierzyć w najbardziej absurdalne historie, bo "przecież nikt by nie wymyślił czegoś TAK głupiego". A właśnie, że wymyśli – i jeszcze się z tego cieszy.
O tak, są tacy specjaliści od przekrętu, dla których prima aprilis to tak naprawdę dzień wolny od pracy – bo po co im dodatkowe święto kłamstwa, skoro uprawiają je na co dzień z mistrzowską wprawą? To tacy zawodowcy od wciskania kitu, którym wszystko zawsze cudownie wychodzi, wszystko mają "pod kontrolą" i nigdy się niczym nie stresują.
Takie typy to prawdziwi virtuosi kombinowania – wszystko u nich gra, wszystko się zgadza, bo po prostu kłamią tak naturalnie, że sami już w to wierzą. Mają taką elastyczną moralność, że można by z niej zrobić gumę do żucia. Zero skrupułów, zero zasad – byle tylko załatwić swoje interesy.
To klasyczne cwaniaczki, które za parę groszy potrafią sprzedać wszystko co nie przybite, włącznie z godnością i honorem rodzinnym. Dla nich nie ma rzeczy świętych – liczy się tylko interes i szybki zysk. Prawdziwe meble ogrodowe: giętkie, przekombinowane i zdatne wyłącznie do siedzenia na nich.
Najbardziej w tym wszystkim zabawne jest to, że oni jeszcze uważają się za cwaniaków i myślą, że wszyscy im wierzą. A prawda jest taka, że każdy ich widzi na wylot, tylko nikt się nie fatyguje, żeby im to powiedzieć prosto w twarz. 
Ach, klasyczny układ wzajemnej adoracji – jeden drugiego chwali, drugi pierwszego wychwyala, i tak w nieskończoność. Taki perpetuum mobile pochlebstw i wzajemnego poklaskiwania. Typowa banda naganiaczy, którzy udają spontanicznych użytkowników, a w rzeczywistości tworzą zorganizowaną grupkę wzajemnego wsparcia w ściemnianiu.
To takie cinkciarskie metody znane od wieków – jeden krzyczy "o, jaki świetny produkt!", drugi zaraz dorzuca "no właśnie, ja też kupiłem i jest rewelacja!", a trzeci dla pewności dodaje "najlepsza inwestycja w moim życiu!". I wszyscy mają nadzieję, że ktoś naiwny da się nabrać na ten teatrzyk.
Najzabawniejsze jest to, że 
Rogalx4, 
Penetrator, , myślą że są niesamowicie subtelni i nikt się nie połapie. A tymczasem widać to z kilometra – ta sama retoryka, ten sam schemat, te same wyświechtane frazesy. Prawdziwa symfonia wtopy. 
Mirabelka, tych szczurów okrętowych wielokrotnie zdemaskowała.
No i ten zdrowy instynkt podpowiada, żeby takiej bandzie nie ufać ani na milimetr. Nawet jak jesteś świeżakiem na forum, to pewne rzeczy po prostu czuć. A naganiacze śmierdzą na kilometr swoją desperacją i sztucznością jak ukraińskie dziwki na postoju taksówek.