This post has high reputation.
3-MMC BTC zostało przeze mnie nabyte stricte w celu pobudzenia na moich ulubionych hardbassowych imprezach. Oczywiście przed skosztowaniem czegokolwiek przy ludziach należało przeprowadzić testy w laboratorium. Poniżej opisałem Wam jak to wyglądało w moim wypadku:
PRZEBIEG:
W trakcie pisania tego posta jestem po maratonie w laboratorium, więc moje odczucia mogą być opisane troszkę chaotycznie(sic!).
3-MMC BTC było pierwsze w kolejce i zostało przeze mnie testowane po około miesięcznym detoksie. Przed detoksem skosztowałem sobie co jakiś czas: MDMA, LSD, Clonazolam, futer, grzyby i zioło (wymieniam ze względu na możliwy wpływ na tolerancje). W moim wypadku zapodanie jednego BTC nie daje żadnego efektu. Gdy już wyczułem co się święci, lekko zawiedziony i zmęczony ze względu na późną porę i tylko dwie godziny snu stwierdziłem, że doładuję kolejne trzy. (
4xBTC) W tym momencie zacząłem cokolwiek czuć, wejście było bardzo delikatne a sam efekt już powoli stawał się zadowalający. W tym momencie senność całkowicie odpuściła. Czekając odpowiedni odstęp czasowy zapodałem kolejne trzy. (
7xBTC)Posłuchałem przez krótki czas muzyki a potem poczułem już efekt BTC. Jeżeli chodzi o odczucia fizyczne to wyczuwalne i na pewno widoczne było pobudzenie oraz chęć prowadzenia dialogu. Praktycznie półtorej godziny spędziłem na rozmowie, bardzo aktywnie w niej uczestniczyłem, nie miałem problemu ze znajdywaniem tematu, chętnie wyrażałem swoją opinię i sypałem żartami. Rozmowa pewnie trwała by dalej, ale byłem już tak pobudzony, że siedzenie w bezruchu było dla mnie niewygodne/męczące. Na początku stwierdziłem, że zostanę w domu i tutaj znajdę sobie zajęcie. Pierwsze przyszło do głowy, że poukładam książki na półce. W tym momencie dotarło do mnie, że mam lekką sieczkę w głowie i problemy ze skupieniem uwagi na jednej czynności co skończyło chaotycznym chodzeniem po laboratorium i próbą zrobienia czegokolwiek. Szybko zrezygnowałem z pomysłu robienia czegoś pożytecznego podczas badań, założyłem słuchawki, z których leciała ulubiona muzyka słyszana w trochę wyraźniejszy sposób, ale bez szału. Wziąłem psa i wyszedłem z nim na spacer. Utrzymywałem szybkie tempo, a podczas spaceru zaczęła się już bardzo intensywna praca szczęką i kręcenie dłońmi. Kolokwialnie mówiąc : nosiło mnie. Po spacerze czułem się jakby cukiereczki przestawały działać, więc zapodałem kolejne trzy (
10xBTC). Euforia trwała o wiele krócej od zwykłego pobudzenia. Skończyło się w sumie na
10 szt. BTC jak u kolegi
mss5mdc.
OPINIA:
Wbrew pozorom plusów jest dość sporo: bardzo łatwo kontrolować działanie ze względu na dawkowanie, jest w stanie szybko postawić na nogi przy czym nie będzie nas praktycznie w żaden sposób karało, euforia i pobudzenie wypada pozytywnie; przyznam, że przez chwile stan euforii i pobudzenia przypominał mi troszkę MDMA. Bez wątpienia zaletą jest pełna kontrola dzięki czemu możemy wyjść gdzie chcemy a ten kto nie miał styczności z tematem na pewno nic nie wychwyci.
Minusy niestety zbiegają się z plusami bo kontrolowanie niby jest jakąś zaletą, ale ilość cukierków jakie musimy zapodać to po prostu dramat. Moim zdaniem ilość potrzebna do uzyskania konkretnego efektu nie jest rekompensowana praktycznym brakiem zjazdów.
PODSUMOWANIE:
Biorąc pod uwagę jaką ilością muszę się poczęstować żeby być zadowolonym z efektu to jeszcze kilka razy spróbuję, ale mimo wszystko już wiem, że to nie dla mnie. Pomijając ekonomiczność, po prostu dla mnie brakuje tutaj mocy a sam czas działania też nie powala.
To oczywiście nie oznacza, że mamy styczność z nic nie wartym syfem bo IMO nada się:
1. Dla wszystkich, którzy będą mieli po raz pierwszy styczność z tematem.
2. Dla osób, które potrzebują się poratować w pracy, zrobić to dyskretnie i po kilku godzinach się nie męczyć w żaden sposób.
3. Dla tych, którzy potrzebują doładowania, nie narzekają na brak pieniędzy i chcą uniknąć ciężkiego zjazdu.
predatorRC a może by tak przeskok ze 100 na 200 mg?