Unread post
by porto » 3 years ago
Napiszę swoje doświadczenia. Jak zacząłem to popalać (pojawienie się sklepów w pl) to z dnia na dzień uzależnienie i jaranie 24h/ co godz strzał i sen-pobudka-strzał-sen. Przerwa tylko jak nie miałem na stanie albo siana. Ale jak zacząłem robić swoje maczanki a z czasem sypać czysty proch do lufki na podkład to już było strasznie. Wtedy pojawiały się dziwne "spalone zapachy", dziwne uczucia w głowie, uzależnienie fizyczne, wrak. Zapominałem o czym mówiłem, zacinanie się w trakcie zdania, pamięć wyparowała, nie rozumienie słów. Ale najgorsze to jak zaczeły mnie jebać napady padaczki które mam już standardowo. Pojawiały się dziwne bóle głowy w okolicy skroni, diagnoza klasterowe bóle głowy dopiero zapadła po lataniu 3 lata do dentysty, laryngologa, okulisty, neurologa. Wtedy nie wiedziałem czemu, co dzień kilka piw, czasem fuga ale żadko i małe ilości. Odstawiłem alkohol, przestałem zamawiać syntetyki, ale padaczka dalej łapała, bóle głowy związane czyli same bóle są ale każdy napad padaczki poprzedzony jest bólem, nie każdy ból kończy się padaczką. Do dziś staram się to badać w celu wyleczenia się i dokładnego poznania przyczyn. Wiem że nie mogę pić kofeiny, napad mnie jebie czy po kapuczino czy napoju energetycznym, nie wyspaniu, dużym stresie, czekoladzie, melisie, ziole. Ogólnie mam wrażenie że wszystko co oddziałuje na układ nerwowy może wywołać napad. Ostatnie próby z syntetykami w 2017 to każdy strzał z lufki kończył się padaczką, po kilku razach wszystko poszło do pieca i wtedy skończyłem z tym. Napady są straszne, dlatego nie ruszałem żadnych syntetyków już 4 lata, tylko zioło czasem ale po ciągu kilkudniowym zawsze jest to samo. Przyznam że palę żadko zioło, alkoholu praktycznie wcale nie ruszam a napady są więc diagnozuję inne przyczyny. Leczenie tego to też masakra, lek przeciwpadaczkowy truje ostro ciało, śpię po nim 2-3 razy dziennie po 1-2 godz i normalnie noc przespana około 7-9 godz. Po leku trudniej o napad ale jak juz sie pojawi to wtedy idzie tego seria, kilka pod rząd. Ostatnio jak wylądowałem w szpitalu to reanimowano mnie, 10 dni respirator za mnie oddychał a ja 2 tygodnie nieprzytomny. Nie warto tego dotykać, nie dość że tolerka leci masakrycznie, palisz by tylko odciąć się na godzinę i tak do końca kasy lub materiału. Nie paląc 4 lata syntetyków, ograniczeniu zioła i alkoholu mój mózg troche wrócił do normy, nie mam problemów z pamięcią jak kiedyś, dość dobrze wchodzi mi nauka, zapamiętuję teksty itd. Ale to treningi, dbanie o sen, odżywianie. Kannabinoidy mocno uzależniają, do dziś mam ochotę na bycie ciągle na fazie jak kiedyś choć wiem że nie mogę i staram się tego trzymać.
Szkoda zdrowia i życia na to. Dziś żebym mógł cofnąć czas to zero syntetyków byłoby priorytetem.