Mr.kolekcja
Mr.kolekcja
Początek tripu wyglądał tak, mały buch z dupki w garażu gdzie trzymam autko, fajny chillout mówię git napisze że odebrałem paczuszkę. Leciutka przyjemna faza, gastro mnie złapało zjadłem chyba kawałek makowca, ale nie nie na komendzie w domu . Lecimy dalej kąpiel i wyszedłem znów do garażu tym razem nabiłem już normalnie cały kielich. Wszystko fajnie, do czasu gdy wziąłem pierwszego małego bucha, w płucach może 5 sekund wypuszczam , czekam może z 3 min zaczyna wchodzić od fajnej fazy, aż nagle wysłana paczuszka mi się przypomniała i wkręta może być przypał Jezu co ja zrobiłem opiszę wam sytuację odbioru paczki. Podjechałem rowerem pod skrzynkę patrzę pusto, ani jednej żywej duszy, zajebiście podjeżdżam i nagle jak nazlosc 2 samochody wjeżdżają na myjnie która znajduje się może 600 metrów obok, dobra chuj podchodzę twarz miałem zasłonięta, odbieram paczkę, wpisuję co tam mam i nagle jeb jedzie do mnie auto ktoś samochodem pod samą skrzynką praktycznie za moimi plecami nie oglądam się, wpisuje kod odbioru jeb drzwiczki się otworzyły, a tym samym drzwi jedne w aucie biorę paczkę odwracam się, a tu babcia i czy pomoge jej bo syn ja wysłał po paczkę a ona pierwszy raz i nie umie, odkryłem twarz i jak należy mówię że tak , odbieram z nią paczkę ale tym razem z odsłoniętym ryjem pazernym, no i odbierała, powiedziałem miłego dnia i jeb na rowerek wracam do domu zadowolony. I faza że miałem odkryty ryj jak odbierałem to będzie przypał przeszukanie za paczuszkę. I się zaczęło chowanie tych paczuszkę ale już pojedynczych co ja miałem w głowie to chuj ale jedna skitralem jak pamiętam prawie 4m na ziemią bo faza że przyjdą z psami i zakopywanie nic nie da, o dwóch kolejnych zapomniałem że wgl istnia, spaliłem może z 5 papierosów pod rząd, nagle jeb olśnienie gdzie są łapie za nie i prawie jak bolt biegnę patrzę jest karmnik dla ptaków na drzewie zaczynam wspinać się po drzewie a on zawieszony na dość wysokim drzewie prawie 10m i to dość wysoko.. wchodzę wchodzę git mówię wspiąłem się wrzuciłem to schodzę schodzę schodzę już mam może z 2m siadłem na dość grubej gałęzi wyciągam fajke palę, patrzę dzwoni telefon mama mówię gdzie jestem no mówię na działce za domem siedzę no to wracaj już no mówię że zaraz i git koniec rozmowy, moje ciało jak by wręcz pokierowało się za jej słowami zajebalem się z drzewa a że pada na dworze taka pajda to mokra ziemia pobrudzilem się trochę nic czuje wracam, no i pamiętam że byłem w pokoju sporo jadłem i zasnąłem xd