Jak w temacie przedstawiłem, mój szczurek testuje odczynniki regularnie od 5ciu lat.
Jak to zwykle bywa zaczęło się niewinnie. Było to jeszcze w tych pięknych euforycznych czasach, gdy odczynniki były legalne i miały pierdolnięcie godne młotu Thora.
W życiu szczur raczej unikał ciężkich odczynników. Czasem najgorsze co weszło to jakaś amfa i to może 3 razy w ciągu 25cio letniego życia. Było git ale równie dobrze mogło nie być. Nigdy nie porwało.
Ale pewnego razu podrzuciłem szczurowi beta ketony. 3CMC - chyba od tego się zaczęło.
Tylko, żebyście mnie dobrze zrozumieli. To nie była ta sama trójka jakiej kosztujecie dzisiaj. Tamten sort po wrzucie był jak wrzucenie nano-bomby atomowej w każdą komórkę ciała. Euforia eksplodowała zalewając szczura niespożytą radością. Lecz to nie radość przykuła szczura do tej substancji na lata. Musicie wiedzieć, iż szczur był wcześniej uzależniony od seksu. taaaaa.
Bomba beta ketonowa okazała się być totalbym wypierdalatorem libido w kosmos.
To właśnie ten booster pierwotnego uzależnienia jakim był seks, sprawił, że szczur tooooootalne oszalał na punkcie tego i pokrewnych odczynników. Tooo stało się Nemezis dla szczura.
No więc zostało ze szczurem. Na lata.
Po tym krótkim wstępie chciałbym w skrócie przedstawić moje wnioski z badań.
Klama jakby można było się spodziewać rozjebana. Ciągły katar, śluzówka zniszczona. Notoryczne pociąganie nosem. Ale nie to jest najgorsze. 5 lat testowania pozwoliło mi odkryć, iż nozdrza łączą się jakimiś kanałami z dziąsłami. Dziąsła stopniowo zaczęły się obsuwać, cofając się i odsłaniając szyjki zębowe powodując paradontoze. Z mojego rozeznania nie każdy szczur tak reaguje, a ta wiadomość każe przypuszczać, iż pewnie role grają geny i wytrzymałość dziąseł - ale tak mój szczur zareagował. Uważajcie na to, czyście nos i prowadźcie jego higiene (żałuje, że nie wiedziałem wcześniej o wodzie morskiej w sprayu)
Poza tym ostatnio dużo czułem dolegliwości z prawej strony podbrzusza. Ucisk, jakieś wrażenia przy napinaniu przepony, albo schylaniu się (jakby coś sie w środku prześlizgiwało po organach). Pierwsza myśl - wątroba pada , spuchła i odwala szajs. Czy przyszła refleksja typu: kończymy badania póki jest git ?
Hehe , raczej coś w stylu : "widzisz ziom, jak zwykle odpierdalałeś hoipohondryczny szajs, a teraz powiedz mi szybko i nie rozpraszaj się : czy pamiętasz ten ostatni oral po wrzucie? " Mózg momentalnie zarzuca szczura stopklatkami wspomnień nasączonych euforycznie ociekającymi wspomnieniami, ciarki , ciepło , dreszcze... Kryzys zażegnany. Badania muszą być kontynuowane.
