Emeryt, Codziennie rano ćwiczę coś co nazywa się Pranajama. Ćwiczenie polega na możliwie
najdłuższym wdechu i wydechu. Siedzę na takiej ławeczce co nazywa się Seiza Bench,
i która to ławeczka jest do siadu japońskiego.
Koncentruję się na wdechu i na wydechu oraz na tym jak powietrze przechodzi przez
ciało. Oddech jest z przepony. Średnio jeden wdech zajmuje mi około 13 sekund oraz
wydech tyle samo.
Mam taki stary zegarek Casio G-Shock i on ma timer. Timer jest ustawiony na 10min55sec
i zapętlony. Po cylku 10min15sec timer pipczy przez 10 sekund i wtedy potrafię się zorientować
ile trwa wdech bądż wydech.
Jak pipczy to zwalniam ile się da i 17 sekund na wdech i wydech jest dla mnie naturalne,
Choć jeszcze nie utrzymuje tego tempa przez cały okres ćwiczenia.Zwykle taki wdech i wydech
trwa około 13-15 sekund. także obecnie robię około 2 oddechów na minutę.
Z biegiem tygodni obserwuję jak pracuje przepona i organizm.To cały czas się usprawnia
i kontrola nad oddechem jest cały czas polepszana.Subtelne niuanse w pracy przepony
można zaobserwować.Człowiek staje się świadomy i ma kontrolę nad coraz "większą
częścią oddechu"
Trening zajmuje mi od 66minut do 77minut, Zwykle jest to około minuty dłużej bo przeciągam
Jest to moja ulubiona dyscyplina i wiem, że bardzo amatorscy praktycy medytacji raczej tak nie
ćwiczą
Mindfulness itp. oddychaja szybciej i zwykle do 30minut na sesję. Podobno 21minut jest optymalne.
Dla mnie poniżej 66minut to za mało. Dyscyplinuję się bo chciałbym uzyskać jakieś ciekawe rezultaty.
Chciałbym uzyskać jakąś formę kontroli nad nerwem błędnym i obserwuję, że conieco się dzieje.
Naprzykład nie jest mi zimno.Na -17*C wyszedłem pomaszerować w krótkim rękawku i krótkich
spodenakch i rekawiczkach. Zaczęło wiać i padać.Zrobiła się snieżyca i nie wiedziałem czy zostać
na ulicy czy wejść do sklepu i przeczekać.Nie wiedziałem co się stanie.Wstyd mi było wejść do
sklepu i zostałem na dworze.Po trochę ponad 1godzinie dotarłem do Domu i byłem w pełnym
komforcie termicznym.Można powiedzieć, że było mi "ciepło".Ale przedramion nie czułem.
Odczuliły się choć nie było żadnych innych oznak, że ciało ma dość. Chciałym na -25C pospacerować
ale nie ma takich temperatur. Gość, który mnie zainspirował Wim Hof to absolutny nadczłowiek.
Ma rekordy przbywania pod lodem i maraton na saharze też przebiegł. Mi 10km w +30C w pełnym
słońcu nie stanowi zadnego kłopotu.Wogle się nie przegrzewam. Wim Hog trenuje techniki oddechowe
Polacem trening prowadzony przez Wima.Moim zdaniem to powinno być bezwzględnym wskazaniem
do żażywania prochów. 3x po 10min już daje rezultaty. Choć to nie pranajama
Pozatym chciałbym znowu "przyciagnać/zamanifestować" sobie nowe auto.Marzę o M4 i też
Porsche mi w głowie, lub Nissan GT-R porobiony na conajmniej 1000Koni. Już 20 lat temu
przez dwa lata zbierałem i medytowałem co rano vizualizujac auto o którym marzyłem.
Było to BMW E-36 Coupe.W niezwykły/magiczny sposób "przyciagnąłęm" fenomenalny egzemplarz
M3. Auto było w superperfekcyjnym stanie i w unikalnym kolorze.Na dodatek poprzedi własciciel
zostawoł mi w nim zupenie za darmo zabudowę Car Audio wartą paredziesiąt tysiecy złotych.
To auto było opisywane w kilku gazetach i było utytułowane. Miałem je dostać bez Car Audio
na które stać mnie nie było, ale poprzedni właściciel zostawił mi "bo nie chciał zniszczyć zabudowy"
Chciałbym znowu użyć vizualizacji do przyciągnięcia sobie wymarzonego auta.Ale jest mi trudniej niż
20 lat temu.Nie potrafię jeszcze zobaczyć obrazu auta i nawet nie wiem jakie chcę.A wtedy było dla
mnie bardzo jasne jakiego samochodu szukam.To było moje pierwsze auto i go nie rozbiłem jak mi
wszyscy przewidywali. "Kup se maluch i się naucz bo sie zabijesz".
A nauczyłem się zeszperowanym tył napędem i to była jeszcze zima na dodatek.Nie miałem
wtedy jeszcze prawa jazdy bo wiedziałem, że jak się nie nauczę to prawka nie zdam
uczyłem się bez prawka i Policja za mną wielokrotnie jezdziła lecz nigdy nie zatrzymali.
3 lata tak śmigałem
Pozatym chciałbym tak dbać o zdrowie no i jakoś zasłużyć sobie na lepsze waruki następnego
wcielenia jeśli reinkarnacja jest faktem. W tym życiu doświadczyłem takich pojebaństw, że napewno
w poprzednim musiałem dużo zabijać i torturować. Musiałem być kimś przerażającym za to co mnie
spotykało.Ciągle jestem niefajnie doświadczany, ale jakoś już lepiej niż przed laty.Ludzie medytują żeby
"wyzwolić się od cierpienia" oraz koła karmy i ja bym też chciał choć nie wiem czy tak to działa
jak opisuje Buddyzm czy Hinduizm.
Wiem natomiast, że WARTO Medytować bo to się opłaca
Co do treningu w maskach to kojarzy mi się to z torturami.Świetna i bardzo skuteczna
tortura to założenie komuś maski z zatkanym filtrem i poproszenie tej osoby o udzielenie
pełnych odpowiedzi na zadawane pytania. Bardzo dobrze tłumaczy to "Elektryk", który tak
torturował w RPA i bardzo sobie ceni torturę z maską przeciwgazową.
Temat tortur jest mi bardzo bliski.Ogromnie fascynuję się tym jak niektórzy są zdolni do znosznia
wręcz niewyobrżalnych tortur fizycznych i psychicznych i się nie łamią.Czasem przez wiele, wiele
lat nie da się nijak złamać delikwenta.
Moimi faworytami są goście z Falun Dafa czy Falun Gong z Chin. Praktykują oni między innymi
ćwiczenia oddechowe no i części z nich nie da się złamać by wyrzekli się swoich praktyk,
Chinczycy są bardzo okrutni. Straszni i może nawet starszniejsi niż Gestapo, NKWD czy nasz
rodzimy Urząd Bezpieczeństwa.
Robi im się niewyobrażalne rzeczy a jednak niektórzy odmawiają podpisania lojalki, w której
zadeklarują zrzeczania sie praktyk. Po takim podpisie jest bardzo duża szansa na powrót do
domu, lecz wielu z tej szansy nie korzysta. Oni sa w obozach pracy przymusowej po parenaście
lat i tam są zamęczani. Część popełnia samobójstwo lub usiłuje je popełnić. Część nie odpuszcza
i aż na śmierć ich tam dojeżdzają Strasznie mnie fascynuje skąd taka Siła Ducha u ludzi.
Goście oraz oczywiście kobiety z Falun Dafa są okradani z organów.Szacuje się, że około
1.500.000 =półtora miliona ludzi straciło swoje wszystkei organy za praktykę Falun Dafa.
Narządy często są celowo pobierane BEZ żadnego znieczulenia.Są donosy, że niektórzy
podnosza wtedy rękę w geście Victorii.Ten gest jest znanej choćby od Lecha Wałęsy
Chciałbym też tak umieć, ale gdyby mi ktoś kazał podpisać, że rezygnuję z praktyk i do domu
a nie na dekadę pojebanych tortur i niewolniczej pracy w chińskim obozie to z miejsca podpisuję
i potem po cichu sobie w Domu praktykuję i się z tym nie obnoszę.Wstyd mi, ale do Chinczyków
mi za daleko i choćbym całe życie to trenował to podpiszę lojalke z uśmiechem i wdziecznością
Natomiast nie wiem czy tak samo łatwo byłoby mi kogoś wydać.Tego nie wiem.
Polcam świetny dokument o Torturach.Ciekawy jest wywiad z Elektrykiem o maskach gazowych
i tego jak działają na ludzi.
Elektryk zawsze dostawał to czego oczekiwał jeśli użył maski
Dodano po 24 minutach 4 sekundach:
co ciekawe do tego Elektryka znalazłem na necie numer telefonu.
Ma stadninę koni czy coś takiego.Nie pamietam dokładnie bo kilka
lat temu było.Szukałem jakiś inych wywiadów i trafiłem na strone
jego Biznesu i tam był numer telefonu.
Ale nie dzwoniłem..
Dodano po 1 godzinie 33 minutach 44 sekundach:
Mirabelka, Jak zażywam to nie spię wcale.Siedzę przed kompem, albo jak mnie
wepchnie w tą przedziwną trans-hipnozę to leżę bez możliwości wstania.
Nie mogę się podnieść i wogle tego nie chcę,Chcę doświadczać tego
co się wydarza i absolutnie mnie to pochłania.
Jestem wtedy w pełni świadomy i nie spię choć w bardzo odmiennym stanie
świadomości. Pojawia się obecność "czegoś" świadomego i znacznie mądrzejszego
odemnie.
Ale nie spię i nie zasypiam. Miałem używać 1g raz na dwa tygodnie, ale wyszło,
że używam 0.5g w jedną dobę i drugie 0.5g w drugą dobę. Wogle wtedy nie spię
i nie czuję potrzeby snu.2 doby bezsenne i nie czuję zmęczenia czy deficytu snu.
Dziś trochę padnięty po treningu byłem i nie wiem czemu,Miałem zrobić kroki jeszcze
ale wlokłem się jak miemal nigdy.
Nie mogłem ostatnio trenować na siłce na 4-MMC.Porzednim razem trenowało mi
się super ale nie było tego niezwykłego transu-hipnozy. Teraz chciałem trenować i jak już
się zabierałem do treningu koło 22:00 to nagle jeb na łóżko i w trans-niespodziankę
Pamiętam, ze z początku byłem rozżalony, że nie daję rady ćwiczyć na czym bardzo
mi zależało.Ale szybko mi to rozżalenie przeszło i skoncentrowałem się na doświadczeniu.
Ten trans-hipnoza totalnie zmienia to klimat w jakim się znajduję. To tak fascynujące jak
fascynujący byłby telewizor OLED 65' na którym wyświetlany byłby start rakiety Saturn V
dla człowieka z 1890roku. To przedziwne "coś" czego nie widzę tylko czuję, że to jest
w mojej swiadomości i prowadzi mnie przez niezwykłe doświadczenie. Pokazuje mi pewne
emocje i stany emocjonalne.
Kieruje moje myśli ku, jak myślę, przyszłym wydarzeniom.Najbardziej niezwykłe jest to, że
to wydaje się jakoś mnie 'przekonać" czy skierować ku myśleniu o Ładunkach Termonuklearnych
i tego co się dzieje po ich użyciu w dużym mieście.
To już któryś raz z kolei, że coś co jest niemożiwe i niewyobrazalne wydaje się czymś bardzo
możliwym i wręcz pewnym.Chodzi o te explozje w miastach. Nie potrafię tego wyjaśnić. Będac
w tym stanie po prostu zmienia mi się percepcja rzeczywistości ale na poziomie psychicznym
a nie wzrokowym.
Po takim doświadczeniu zauważyłem, że lepiej się czuję. Strasznie to dziwne jest i strasznie
fascynujące. Niestety nijak nie mogę dojść czemu to się dzieje i czy to ma czemuś służyć.
Nie wiem co o tym myśleć.Nie potrafię stwierdzić czy to jakieś urojenia czy coś innego.
Potrrafię stwierdzić, że to coś superciekawego i mam poczucie, że jest kontakt z czymś
znacznie mądrzejszym odemnie.Nie przypmina to chyba urojania i nie pamiętam bym
sobie kiedyś coś za bardzo uroił. Choć błedy w myśleniu popełnialem i bywałem przekonany
o czymś czego nie było.Choć było to innego rodzaju przekonanie. Teraz znowu temat
Bomby Wodorowej jest mi odleglejszy i nie wyobrażam sobie że prawdopodobe jest
wykorzystanie takiej bomby w praktyce.
Pozatym to uspokaja mnie, bo akurat mam mega niepewność co ze mną będzie.
Mam kłopoty pewnego rodzaju i może być albo relax albo nie przeżyję tego co
może się wydarzyć.Niby opcja z relaxem jest bardziej prawdopodbna, ale ta druga
też jest możliwa. I ten trans trochę mnie uspokoił choć wprost niczego się nie
dowiedziałem. To co trochę w tym frustruje to fakt, że nie wiem czemu to ma służyć
ten trans i czy jest w tym jakaś wartość poza tą, że mnie to fascynuje i superciekawi.
Bardzo bym chciał żeby to czemuś większemu służyło i żeby się częsciej pojawiało, ale
nic na ten temat nie potrafię określić. Nieokreśloność Wielka.
Tyle, że to mega fascynujące i to uczucie przebywanie w kontakcie z jakąś Wyższa Inteligencja
Ale to nie jest werbalny kontakt. Taki emocjonalny, Wszystko odbywa się w sferze emocji i odczuć
Nie ma żadnego głosu ani niczego takiego, Choć jest przekaz dużych porcji informacji, ale nie drogą
werbalną a emocjonalną.I to takie emocje, które nie występują na codzień.
Może przyszłość jakoś zaoferuje mi jeszcze tego typu doświadcznia i czegoś więcej się dowiem.