[Wizje po LSD]
Dzień dobry, psychodeliczni przyjaciele! Mam pytanie za sto punktów. Zastanawiam się nad tym już od jakiegoś czasu, ale wczorajszy trip na plaży (serdecznie polecam każdemu!) pchnął mnie do opisania tego. Wspomniane wizje pojawiają się już przy końcu tripa, dawno po peaku, gdy kładę się spać. Pojawiają się rzeczy, które do końca nie wiem, jak opisać. Obrazy wydają mi sie znajome. Jakbym już to wszystko widziała. Mózg mi podpowiada, że to jakieś wizje, marzenia i zabawy z dzieciństwa, ale nie mam takich wspomnień. To jakby przeczucie. Jakby to były rzeczy z dzieciństwa, którego człowiek nie pamięta. To proste obrazki np. z różnymi, nienaturalnym ludkami, które mówią w nieistniejącym języku. Sens ich wypowiedzi jest mi wtedy znany. Na trzezwo niezbyt nawet umiem sobie to wszystko przypomnieć. Nawet w trakcie leżenia na kwasie proste zmiany czy odzywanie sie rozmywają te wizje, przez co nawet wtedy trudno mi je opisać. Wizji zazwyczaj nie odbieram jako nieprzyjemnych. Wczoraj mnie trochę zestresowaly, ale może to przez spanie w namiocie, a nie w domu.
Podsumowując. Nie do końca wiem, jak to interpretować, w jaki sposób dokładnie to odkryć i pojąć. Ktoś ma jakieś pomysły? Słyszał o podobnych rzeczach? Może ktoś ma tak samo? Albo wie do jakiej literatury mnie odesłać? Będę wdzięczna za wszystkie wskazówki! <3
Specyficzne wizje po LSD
Specyficzne wizje po LSD
Ja tak mam tuz przed spaniem po takich specyfikacji i zazwyczaj są to obrazy i glosy z całego dnia, tak jakbym miał dostęp do tego co mózg analizuje po całym dniu Słowa zazwyczaj nie mające sensu i niespójne.
Wszystko co "dobre" kiedyś się kończy. Czas odejść od tego snu zwanego RC.
Było miło, poznałem wiele wartościowych ludzi. Jedno mogę powiedzieć wszystkim: Dbajcie o siebie!
Było miło, poznałem wiele wartościowych ludzi. Jedno mogę powiedzieć wszystkim: Dbajcie o siebie!
Specyficzne wizje po LSD
Jeśli to masz pod koniec fazy, a zwłaszcza przed snem, to podejrzewam, że mózg chce już porządkować bałagan po tripie i takie cuda mogą się dziać.
Ale druga rzecz, że kwasiory (niektóre przynajmniej) działają falowo. I to, co wydaje się końcem fazy, wcale nie musi nim być
To, co sam zaobserwowałem, to że po tryptaminach widzę mnóstwo przeróżnych twarzy, głównie nieludzkich.
I one też zdają się mnie widzieć, bo są reakcje zaskoczenia, zdziwienia albo rozbawienia na tych ryjcach
Mało tego, już mi się gdzieś wdrukowały wspomnienia tych twarzy i czasem widzę je bez żadnej fazy, jak zamknę oczy. Tylko przez chwileczkę ale jednak.
Wspomnienia z dzieciństwa też bardzo możliwe. Albo w ogóle przenoszenie świadomości nie wiadomo gdzie - w końcu to tripy
Mój pierwszy kwasior - AL-LAD, bardzo leciutki w działaniu - przenosił mój umysł do nieznanego mi pokoju z pomarańczową lampką.
Za cholerę nie wiem, co to za miejsce ale były pewne szczegóły, które sugerowały, że obserwuję je z perspektywy dziecka.
No i jeszcze jedna rzecz na koniec.
My - w większości przypadków - troszeczkę jednak "bawimy" się tymi sajko.
Ale przypominam, że w wielu kulturach szamani, druidzi i inni tacy używali ich do kontaktów z tym, co uważali za zaświaty.
Te substancje co najmniej nastrajają umysł na spostrzeganie dodatkowych warstw rzeczywistości. A cholera wie, co jeszcze robią.
Ja po swoich ostatnich tripach zaczynam to coraz bardziej rozumieć, bo dzieją się rzeczy dużo bardziej inne niż fraktalki, czy inne wizualki
Ale druga rzecz, że kwasiory (niektóre przynajmniej) działają falowo. I to, co wydaje się końcem fazy, wcale nie musi nim być
To, co sam zaobserwowałem, to że po tryptaminach widzę mnóstwo przeróżnych twarzy, głównie nieludzkich.
I one też zdają się mnie widzieć, bo są reakcje zaskoczenia, zdziwienia albo rozbawienia na tych ryjcach
Mało tego, już mi się gdzieś wdrukowały wspomnienia tych twarzy i czasem widzę je bez żadnej fazy, jak zamknę oczy. Tylko przez chwileczkę ale jednak.
Wspomnienia z dzieciństwa też bardzo możliwe. Albo w ogóle przenoszenie świadomości nie wiadomo gdzie - w końcu to tripy
Mój pierwszy kwasior - AL-LAD, bardzo leciutki w działaniu - przenosił mój umysł do nieznanego mi pokoju z pomarańczową lampką.
Za cholerę nie wiem, co to za miejsce ale były pewne szczegóły, które sugerowały, że obserwuję je z perspektywy dziecka.
No i jeszcze jedna rzecz na koniec.
My - w większości przypadków - troszeczkę jednak "bawimy" się tymi sajko.
Ale przypominam, że w wielu kulturach szamani, druidzi i inni tacy używali ich do kontaktów z tym, co uważali za zaświaty.
Te substancje co najmniej nastrajają umysł na spostrzeganie dodatkowych warstw rzeczywistości. A cholera wie, co jeszcze robią.
Ja po swoich ostatnich tripach zaczynam to coraz bardziej rozumieć, bo dzieją się rzeczy dużo bardziej inne niż fraktalki, czy inne wizualki
A po nocy przychodzi dzień
A po burzy spokój
A po burzy spokój